OnLine Educa określa się jako największa, światowa impreza e-learningowa. Wszystko, oczywiście, zależy od kryteriów, według jakich tę wielkość się mierzy, ale – OK, niech im będzie… W sumie chwalili się przedstawicielami 91 państw, a to już robi wrażenie…
W tym roku impreza ta odbyła się w dniach 4-6 grudnia. Jej miejscem był, jak zwykle zresztą, Hotel Intercontinental w Berlinie.
Z uwagi na jej mocną „akademickość” jakoś strasznie do niej nie tęsknię. Jeśli uda mi się do niej zakwalifikować jako prelegent to jednak nie marudzę, i jadę łącząc trochę przyjemności z trochą pożytku.
W tym roku miałem taką szansę – zostałem zaproszony do zaprezentowania koncepcji Learning Battle Cards (z sukcesem zresztą). Z pobytu przywiozłem kilka refleksji, którymi chcę się podzielić.
Refleksja 1 – w zasadzie „metarefleksja”
Wśród wystawców widać było wyraźne skrzywienie w kierunku przedstawicieli Bliskiego Wschodu. Kraje te reprezentowane były przez uczelnie, ministerstwa, a także (jedną, ale jednak) firmę dostarczającą usługi e-learningowe. Stoiska były okazałe – znacznie większe od stoisk innych podmiotów. Widać wyraźnie, że szczególnie Emiraty Arabskie robią wiele, by przesunąć środek ciężkości świata w swoja stronę. Dzieje się tak w domenie ruchu lotniczego, turystyki, handlu, a teraz również podejmowane są próby działań w domenie edukacji. Kulturowo nam dość daleko, ale, znając przedstawicieli wschodu działają raczej długoterminowo. Kto więc wie, w jaki sposób inwestycje w tym zakresie przełożą się na świat za 10, 20 czy 30 lat?
Refleksja 2 – Gryfikacja w rozwoju ludzi
Wziąłem udział w sesji poświęconej zagadnieniu wykorzystania gier gryfikacji w uczeniu ludzi. Sesja miała charakter dyskusyjny – podzielono nas na 3 stoliki (w każdym było ok. 10 osób) oraz zasiano wśród nas 4 kwestie do przedyskutowania. W sumie dyskusje trwały ok. 1h. W naszej dyskusji brało udział 10 osób z różnych krajów, o różnym backgroundzie i różnym doświadczeniu (w tym – osoby, które zrealizowały szereg projektów wykorzystujących mechanizmy gier). Mimo tej różnorodności i specyfiki – w dyskusji pojawiało się znacznie więcej pytań, niż odpowiedzi… Szacuję, że pewnie ze 2/3 czasu poświęciliśmy na to, aby stawiać problemy, a jedynie 1/3, aby próbować na nie odpowiedzieć. Po tej sesji utwierdziłem się w przekonaniu (zresztą – ukształtowanym przez aktualny hype cycle Gartnera), że wykorzystanie gryfikacji w uczeniu ludzi to na razie marketingowa wydmuszka. Wiele się o tym mówi, wiele się obiecuje, ale ze świeczką trzeba szukać ludzi, którzy wiedzą jak to dobrze zrobić.
Refleksja 3 – Big data
Jedna z sesji ogólnych poświęcona była temu zagadnieniu. Prowadził ją Prof. Victor Mayer-Schonberger. Rozpoczął od tego, że w ciągu 20 lat pomiędzy 1987 a 2007 rokiem sumaryczna objętość (masywność) danych światowych wzrosła ok. 100 krotnie. Aby wyobrazić sobie jaki potencjał drzemie w tej idei warto sobie uzmysłowić, że szacunkowo w ramach rewolucji Guttenberga w ciągu 50 lat masa informacji przyrosła tylko dwukrotnie z wiadomymi skutkami do rozwoju ludzkości? Dziś doświadczamy zmiany wielokrotnie większej.
Ważne jest również to, że roku 2000 ok. 2/3 danych to były dane analogowe. W 2007 roku analogowe dane/informacje to już tylko 1%.
Analiza masywnych danych może pokazać korelacje między nimi. Do takiej mechanicznej analizy zaprzęga się komputery ? te wprawdzie nie odpowiedzą na pytanie ?dlaczego?, ale na pytanie ?co (się dzieje)? oraz ?jak (jedno zależne jest od drugiego? już tak. Tu fajnym przykładem była wieloletnia praca nad automatycznym tłumaczeniem tekstów. Dopiero Google, który wrzucił pod komputerową analizę wszystkie dostępne w sieci dokumenty wielojęzyczne zbudował na tyle ?mądre? mechanizmy, by te radziły sobie dobrze z tym zadaniem.
W masywnych danych tkwi jeden z zalążków sztucznej inteligencji. Nie lekceważmy tego trendu – wywrze naprawdę duży wpływ na nasze życie…