HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Strona główna
Wywiady i artykuły
O autorze
Kontakt (i współpraca)
HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Browsing Tag
studia mba
Edukacja•Kariera

185. Czy warto robić studia executive MBA

14 listopada 2014 Michał Zaborek Brak komentarzy

W styczniu 2014 skończyłem półtoraroczny program CEMBA – executive MBA na SGH przy współpracy z kanadyjskim ESG – University of Quebec at Montreal. Dałem sobie chwilę oddechu (chwila to ładne określenie na prawie rok), aby z pewnej już perspektywy spojrzeć na to „co dają studia executive MBA”. Notatki robiłem na bieżąco, dlatego ta perspektywa jest po części z dzisiaj, a częściowo z przemyśleń na bieżąco, w trakcie studiowania. Jest to oczywiście zupełnie subiektywny zbiór myśli i dla każdego będzie to wyglądało inaczej.

Idąc śladem cudownych recept z poradników „7 kroków/sposobów na cokolwiek”, ułożyłem listę wniosków absolwenta executive MBA w naszym kraju. Zamiast 7 mam 15 punktów. Oto one, w kolejności przypadkowej.

 

1. MBA to duży projekt. IMHO warto robić duże projekty.
Na samym początku pierwszych zajęć dowiedzieliśmy się co oznacza skrót MBA. Married, but available. Czyli zamężna ale dostępna (żonaty, ale dostępny). To popularny żart, który odnosi się do poziomu obciążenia studiami, który jest bardzo duży, a w połączeniu z pracą zawodową, która jest zwykle również intensywna, skutkuje podwyższonym ryzykiem rozwodu. Tu dygresja dotycząca tego, że moim skromnym zdaniem warto jest robić tylko dobre studia MBA, czyli tak mniej więcej pierwsze 3 miejsca z rankingu Perspektyw. Jeśli chodzisz na zajęcia „chodzę-jestem-zdaję”, to na pewno ma to swoje walory i może być miło, ale są miejsca w których znajdziesz większą wartość dodaną. Miernikiem dla mnie jest ilość niezdanych egzaminów z danego przedmiotu na studiach. Im więcej… tym lepiej. Jeśli każdy przedmiot zaliczają wszyscy, to coś jest nie tak. Innymi słowy, jest dobrze, kiedy jest ciężko, a chwilami tak ciężko, że zdanie wydaje się niemożliwe. Wtedy jest to duży projekt nie tylko biorąc pod uwagę ilość zajęć, ale energii, którą trzeba włożyć, aby całość zaliczyć.

 

2. Poznasz dość pokaźne grono ludzi. Poznasz blisko.
Kurs MBA to około półtoraroczna podróż, którą odbywasz wraz z innymi studentami. Poznajesz ich, najpierw powoli, potem coraz lepiej. W moim przypadku zajęcia odbywały się co tydzień przez dwa lub trzy dni, zatem czasu na to aby ze sobą przebywać, wchodzić w interakcje, spotykać się, rozmawiać było naprawdę dużo. Taki tryb studiowania w dużej mierze przypomina szkołę/studia i ma to swoje zalety. Jest to ciekawe miejsce do nawiązania nowych, głębokich przyjaźni i solidnych relacji zawodowych. Kolegą z ławki ze studiów MBA zostaje się na całe życie ;-).

 

3. Lepiej poznasz swoje limity.
Dzięki sporej intensywności zajęć, projektów i nauki w domu, na którą nachodzi praca zawodowa, a dla niektórych jeszcze rodzina, studia są doskonałą okazją do przetestowania swoich limitów. Mam na myśli różnego rodzaju limity: wytrzymałości, pojemności umysłu, cierpliwości, żonglowania wieloma piłeczkami na raz. Niejednokrotnie okaże się, że te limity znajdują się znacznie dalej, niż początkowo myślałaś. Jest to rozwijające i daje radość, choć jak każdy porządny rozwój, czasem boli.

 

4. Zderzysz się z odmiennymi poglądami na rzeczy oczywiste.
Twoi znajomi ze studiów są z różnych biznesów. Duża część uczestników programu MBA to menedżerowie. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że osiągnęli swoje stanowiska dzięki temu, że na czymś (jakimś biznesie / branży / specjalności) się znają. To również oznacza, że mają przekonania na jakiś (hmm… każdy?) temat i niejednokrotnie są to silne opinie. Wiedzą jak jest – „tak jest”.

Ciekawie zaczyna się robić, gdy kilka owych „tak jest” spotyka się w dyskusji, nawet nad z pozoru banalnymi zagadnieniami. Szybko okazuje się że to, co jest oczywiste dla Ciebie, w Twojej branży i firmie, nie jest wcale „normalne”. Bo w innej branży / firmie robi się to inaczej. I prawda niekoniecznie leży po środku. Różnice zdań bywają fundamentalne i równie silne, jak przekonanie, że „mam rację”. Powoduje to zdumienie i wielokrotnie – ostre ścieranie się poglądów, co prowadzi mnie do kolejnego wniosku…

 

5. Możesz nauczyć się trudnej sztuki konfrontowania się z innymi.
Szansa nie jest oczywiście równoznaczna z tym, że jest to gwarantowane. Widziałem równie wiele konstruktywnych dyskusji, co kłótni i niezdrowych emocji wokół tego „jak powinno być właściwie i co powinniśmy zrobić”. Nie, abym uczestniczył tylko w tych konstruktywnych dyskusjach. Nauka na porażkach jest również interesująca. Dla mnie ciekawym wnioskiem jest to, że zupełnie „OK” może być to, że mamy inne poglądy i pozostajemy przy nich. Można coś robić, nie osiągając kompromisu co do przekonań, a wybierając zgodę co do wybranego kierunku działania. Przydaje się wtedy jakieś większe dobro w imię którego pozostawiam swoje zdanie i robię to, co ustalamy wspólnie. Tym dobrem może być projekt, dobro zespołu, czy firmy. O tego typu konstruktywne działanie trudniej, gdy mamy do czynienia z dużymi ego i niekoniecznie dużym poziomem uwagi i słuchania innych. Ta umiejętność przechodzenia do porządku dziennego nad różnicami może przydać się w pracy np. zespołu zarządzającego firmą, gdzie różne interesy, ego i poglądy ścierają się na porządku dziennym.

 

6. Jeśli Twój MBA to program międzynarodowy, to zetkniesz się z zagranicznymi profesorami.
O ile w przypadku studiów zagranicznych to oczywiste, to warto sprawdzić na ile program w Polsce składa się z zajęć prowadzonych przez obcokrajowców. Daleki jestem od przekonania, że obce, to lepsze niż nasze, ale pod przewodnictwem profesora z zagranicy pracuje się trochę inaczej. Ma się dostęp do innego sytemu wartości, innych przekonań, patrzenia na świat, też trochę innego sposobu nauczania, niż ten z naszego podwórka. To bardzo interesujące, choć trudne do skwantyfikowania doświadczenie. Dla mnie było cenne, bo wnosiło dodatkowy smaczek do programu i pozwalało na styk z innymi metodami, kejsami, czy sposobem myślenia, niż ten nasz, powstały tu, nad Wisłą.

 

7. Podniesiesz swoją wartość na rynku pracy.
Łatwiej Ci będzie znaleźć nowego pracodawcę. Znaczna część moich znajomych z roku zmieniła pracę w czasie trwania programu. Trudno powiedzieć na ile studia MBA były tu decydujące, ale na pewno w większości przypadków nie przeszkadzały. Mam taką intuicję, że dyplom MBA znacznie bardziej pomaga przy zmianie pracy w przypadku funkcjonowania w świecie korporacji, niż w małej / swojej firmie. Obstawiam, że podobnie jest w przypadku wzrostu zarobków. Tu ponownie powraca zagadnienie wyboru MBA i realizacji dobrego (najlepszego dostępnego finansowo i logistycznie) programu.

 

8. (Naprawdę mocno) podszkolisz się z finansów.
Jeśli nie jesteś finansistką, to MBA będzie dla Ciebie szczególnie użyteczne. To do zweryfikowania z sylabusem, ale cechą charakterystyczną wielu programów jest silny nacisk na finanse. Przedmioty takie jak rachunkowość menedżerska, rachunkowość finansowa, finanse menedżerskie są trudne, konkretne, wchodzą (tzn. powinny wchodzić) głęboko w temat oraz… zapadają głęboko w pamięć. O ile po roku nie pamiętam już, co gdzie się księguje (w szczegółach), to mocne przeoranie finansowe dokonuje nieodwracalnych zmian sposobu patrzenia na rzeczywistość firmową. Nie jest tak, że wszędzie widzisz cyfry, ale znacznie łatwiej jest zrozumieć jak działa firma, łatwiej jest podejmować trudne decyzje w oparciu o wyliczenia ich możliwych wariantów i następstw. Dla mnie to jedna z kluczowych mocnych stron MBA.

 

9. Zwiększysz swoją efektywność.
Będzie się to działo mniej lub bardziej świadomie. Jest związane z ilością pracy na studiach oraz poza nimi. Większość studentów żongluje trzema dużymi piłeczkami: pracą, życiem rodzinnym oraz MBA. Jeśli nie chce się upuścić żadnej z tych piłeczek, to dla większości wymaga to podniesienia swojej efektywności, sprawnego, szybkiego działania, uczenia się, umawiania się, rezygnowania z umawiania się, itd. Co ciekawe, w czasie naszej półtorarocznej przygody ze studiami urodziło się (nam – na roku) sporo dzieci, więc gdy myśli się że chyba więcej się nie da, to okazuje się, że jednak się da ;).

 

10. Może to oczywiste, ale możesz się sporo nauczyć.
Tu przytoczę jedną z rozmów z kolegą, który robił równolegle studia podyplomowe. Na pytanie „jak tam studia” odparłem że ciężko… na co on: „a u mnie fajnie, luz, nic nie robię”. No to na takie „fajnie – luz”, tu nie powinno być miejsca. W zamian, poza wiedzą specjalistyczną z poszczególnych przedmiotów nastąpi coś, co opisuje w kolejnym wniosku.

 

11. Poszerzysz swoją perspektywę patrzenia na firmę i biznes.
Obcowanie z ludźmi z różnych rzeczywistości gospodarczych oraz poznawanie nowej wiedzy i know-how musi powinno spowodować inne, szersze spojrzenie na własną organizację i biznes w ogóle. Jeśli po kilkunastu miesiącach intensywnego programu executive MBA postrzegasz swoją pracę i firmę w sposób identyczny jak przed, to coś jest nie tak. Czym może być owe „inne” spojrzenie? Myśleniem bardziej systemowym, całościowym, z mocnym zabarwieniem finansowym oraz właścicielskim. To są elementy trudne do uchwycenia (czy opowiedzenia o nich), ale też niezwykle cenne na dalszych etapach kariery zawodowej, bo to one zdecydują co będziesz robić za parę lat (jeśli w ogóle zależy Ci na tzw. „karierze”).

 

12. Zrobisz dużo ciekawych planów na przyszłość.
Dzieje się to samoczynnie, gdy nie masz na nic czasu. Wtedy przychodzą Ci do głowy wszystkie te rzeczy, które zrobiłabyś, gdybyś miała go więcej. W głowie, czy na komputerze / papierze, powstają listy i marzenia o tym, co zrobisz, gdy będziesz miała wreszcie weekend, który składa się z dwóch wolnych dni. Bardzo możliwe też, że w pierwszych tygodniach po studiach nie zrobisz nic – ja sobie postawiłem taki cel, aby parę miesięcy poleniuchować. Po tak intensywnych doznaniach leniuchowanie smakuje bardzo dobrze.

 

13. Porównasz się z innymi.
Będziesz miała szansę porównać się do innych menedżerów, z przeróżnych firm i branż. Nie tylko menedżerów, ale też właścicieli firm, przedstawicieli wolnych zawodów i wszelkiej maści uczestników programu. To porównywanie jest niejako produktem ubocznym, dla mnie nie działo się automatycznie. Przychodziło z czasem, im lepiej się znaliśmy i im więcej razem zrobiliśmy i przeżyliśmy. Każdy będzie miał też swoje miary i charakterystyki na które będzie patrzył. To porównanie jest niezwykle ciekawe i daje odpowiedź gdzie jestem i podpowiedzi – gdzie mogę być.

 

14. Poczujesz się jak w szkole – z tej dobrej strony.
Kończąc MBA miałem wrażenie, że przeniosłem się w czasie i jestem ponownie w liceum. Miałem bardzo dobre doświadczenia z liceum i nadal wielu moich bliskich znajomych to ludzie z tamtych czasów. Przebywanie i nauka z tym samym zestawem kilkunastu / kilkudziesięcu ludzi przez szereg miesięcy sprawia, że stajecie się sobie bliscy. Nawet jeśli ta bliskość jest tylko na ten czas, to i tak jest to dość długi okres. Kończąc studia mieliśmy bardzo sentymentalne nastroje. Ja czułem, że to moje ostatnie dni w prawdziwej szkole, choć i tak dane niejako „ekstra”. Regularność zajęć na CEMBA (co tydzień w piątek i sobotę, czasem niedzielę) jest moim zdaniem dużym atutem tego programu – wpada się w regularny rytm, ale to pozwala też na zbudowanie lepszych więzi z ludźmi. Co przeżyliśmy, to nasze :).

 

15. Zachowasz wspomnienia.
Wiąże się to po części z poprzednim punktem, ale odnoszę to też do pytania: co niezwykłego jest w programie nauki? W przypadku moich studiów była to wizyta studyjna w Chinach, która na pewno zapadnie mi w pamięć na zawsze. Może być to cokolwiek innego, ale warto szukać czegoś, co nie jest rzeczą dostępną na co dzień, w pracy, czy poza nią. Coś, co będzie wspomnieniem samym w sobie, poza studiami.

 

Na koniec trochę filozoficznie. Zwykle w życiu żałuje się tego, czego się nie zrobiło. Pamięta i docenia się rzeczy, które są duże, nie te typowe, codzienne i małe. Na nieśmiertelne pytanie „czy warto / co Ci to dało?”, odpowiadam, że po pierwsze, bardzo trudno jest negować coś, w co włożyło się tak duży wysiłek. Po drugie – MBA dało mi to wszystko co powyżej. Czy warto – to zależy – na to zawsze odpowiedzi jest tyle, ilu studentów. Moim zdaniem warto.

Udostępnij:
Edukacja

159. Executive MBA w Polsce. Subiektywnie o tym, czym się kierować przy wyborze studiów.

26 lipca 2013 Michał Zaborek Brak komentarzy

W listopadzie 2012 zacząłem studia Executive MBA na SGH. Dość długo, bo kilka lat zastanawiałem się, czy podjąć się tego wyzwania. W decyzji o tym że jednak aplikuję pomogła mi rozmowa z bliską mi osobą i zdanie, że w życiu żałuje się zwykle tego, czego się nie zrobiło, nie tego, co się zrobiło (nawet jeśli nie jest super-udane). Postanowiłem zatem w tempie błyskawicznym (bo w sierpniu 2012 kończyła się rekrutacja…a był właśnie sierpień 2012), że aplikuję.

O ile decyzję o aplikowaniu podjąłem błyskawicznie, o tyle zagadnieniem wyboru „które MBA” miałem przerobione dość dokładnie dużo wcześniej. Po pierwsze odpowiedziałem sobie na pytanie: czy MBA za granicą, czy w Polsce. Różnice są znaczące, zasadnicze, ale też ważne z punktu widzenia finansów oraz tego, gdzie pracujesz i gdzie siebie widzisz w przyszłości.

Dla menedżerów korporacji międzynarodowych dużo ciekawszą będzie opcja studiów na najlepszych uczelniach za granicą, najlepiej w USA, lub Londynie, ewentualnie w Hiszpanii czy Francji. Pisze o tym szeroko mój kolega, Łukasz Garbowski, który skończył Harvard w trybie dziennym. Więcej na stronie www.omba.pl. Strona jednak nie działa, mam nadzieję że chwilowo, bo była doskonałym źródłem wiedzy o MBA.

Jeśli realizujesz / planujesz swoją karierę w strukturach korporacji, to wartość dobrego MBA za granicą jest wielokrotnie wyższa, niż wartość naszego. Jeśli jednak nie (a ja nie planuję ani korporacji, ani struktur, przynajmniej na dzisiaj ;)), to warto rozważyć nasze kursy. Drugi czynnik jest prozaiczny: pieniądze. Mieszkając w tym samym mieście w którym jest kurs w Polsce (czyli: mieszkam w Warszawie / studiuję w Warszawie), różnica w kosztach pomiędzy zaocznymi studiami Executive MBA tutaj, a w Londynie / USA jest x 10. Czyli 10 razy tyle, zakładając nie-głodowe warunki zakwaterowanie / wyżywienia w Londynie / USA. To wartość przybliżona, ale bliska realnej – policzyłem to rok temu dość dokładnie i właśnie tyle mi wyszło, biorąc pod uwagę czesne, przeloty na każde zajęcia, hotel, jedzenie, podręczniki… O ile najlepsze studia u nas kosztują ok. 60 000 – 70 000 PLN, to pomnożenie tej kwoty przez dziesięć pokazuje skalę dylematu. Czy też wyzwania.

Jeśli Polska – to pytanie „który kurs MBA?”. Tu podzielam zdanie wspominanego Łukasza Garbowskiego, który twierdzi że jeśli MBA u nas, to tylko i wyłącznie jeden z tych topowych. A to oznacza wybór pomiedzy 2-3, w porywie 4 programami. Nie będę wchodził tu w szczegóły, bo po to aby wydać wymierną opinię, trzeba by zaliczyć wszystkie kursy, a to jest niemożliwe. Napiszę co wpłynęło na moją decyzję:

  1. Opinia znajomych, którzy ukończyli wcześniej dany kurs
  2. Rankingi
  3. Dni otwarte

Jeśli planujesz tego typu studia, to warto dobrze przemyśleć co wybrać. Jako, że inwestycja czasowa jest duża, nie warto pakować się w byle co. Mnie, o tym, że nie warto wybrać Politechniki Warszawskiej przekonały dni otwarte. Nie chcę się pastwić, ale po wieczornej wizycie na Politechnice i jej dniach otwartych wyszedłem dość przygnębiony. Potwierdziły to relacje studentów, którzy przerzucili się w trakcie studiów na SGH, które wybrałem.

Pozytywną motywacją były dla mnie opinie innych studentów, którzy ukończyli MBA w poprzednich edycjach. Koniecznie porozmawiaj z nimi. Jeśli nie znasz nikogo – pójdź na zajęcia i porozmawiaj. Zobacz jak wyglądają zajęcia. Naprawdę warto. Mam może dziwną definicję dobrego programu, ale dla mnie dobry to taki, gdzie na egzaminach z poszczególnych przedmiotów część studentów po prostu nie zdaje. Pokazuje to, że szkoła podchodzi poważnie do tematu i że trzeba się napocić. A, że napocić się trzeba, nieziemsko… o tym będzie w kolejnych wpisach o tym co daje MBA. Bo to w sumie pytanie najważniejsze. Nie który MBA, ale po co…

Kolejny ważny element w procesie decyzyjnym to język. IMHO nie ma sensu podejmowania studiów, które nie są po angielsku i które co najmniej w dużej części nie są prowadzone przez obcokrajowców. Oczywiście o ile czujesz się swobodnie w angielskim. Kaleczony angielski w wykonaniu naszych rodzimych profesorów czasem męczy. Tych z płynnym jest jednak całkiem sporo, ale zupełnie dodatkowy wymiar dają native speakerzy, którzy poza językiem dają odmienną (bo nie-naszą, zagraniczną) perspektywę na zagadnienia, których uczą.

Co do rankingów – to co roku najpopularniejszy w Polsce publikują Perspektywy. Aktualny jest tutaj. Szukając programów najlepszych, poza podium bym nie wyszedł.

Jest jeszcze jedno kryterium, które dla mnie było krytyczne, a może oczywiste nie jest. To rozkład zajęć, czyli kiedy będziesz chodziła na zajęcia. Bezsprzecznie wygrała tu SGH. Zajęcia są tu co tydzień (tydzień w tydzień od listopada do stycznia za półtora roku), z wyłączeniem świąt i 6-tygodniowej przerwy na wakacje. Układ jest prosty: piątek 13-17 oraz sobota 9-17. Co tydzień. To bardzo intensywne (ale MBA powinien być intensywny), ale ma to dla mnie taką zaletę, że wpada się w rytm, który nie jest  zakłócony przerwami i wyrwami w kalendarzu co jakiś czas. Nie wyobrażam sobie np. zajęć co kilkanaście dni, które trwają kilka dni. Nie pogodziłbym intensywnej pracy z zajęciami które co kilka tygodni wyrywają mnie na 4-5 dni. Zobacz jak pracujesz, zobacz na rozkład zajęć poszczególnych studiów. Jako, że ewentualnie piszesz się na coś, co trwa dobre ponad-12-miesięcy, to powinnaś znaleźć coś, co maksymalnie będzie odpowiadać Twoim preferencjom kalendarzowym oraz preferencjom Twojej pracy / pracodawcy.

Tyle, tytułem wstępu technicznego, dotyczącego wyboru studiów. O tym, co moim zdaniem daje MBA i co oznacza robienie tych studiów w praktyce – o tym wkrótce. Ewentualne pytania – piszcie, chętnie odpowiem.

Udostępnij:
Ciekawe miejsca•Edukacja

110. Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o studiach MBA…

9 maja 2011 Michał Zaborek 2 komentarze

Jednym z popularnych wpisów na tym blogu jest ten o zarobkach po studiach MBA. Wpadła mi w ręce kilka dni temu strona, która bardzo mocno zgłębia temat studiów Master of Business Administration. I jest warta polecenia. Ale od poczatku…

 

 

Łukasz Garbowski, mój kolega z czasów studiów kończy za kilka tygodni dwuletnie, dzienne studia MBA na Harvardzie. Z dużą przyjemnością linkuję jego bloga ?O MBA?. Tytuł mówi sam za siebie, znajdziesz tam między innymi:

  • wyjaśnienie czym są te studia, czym różni się MBA od Executive MBA (a jest to różnica zasadnicza…);
  • opis różnych rodzajów MBA jakie możesz wybrać;
  • listę głównych powodów, dla których ludzie rozpoczynają studia MBA;
  • wyniki badań dotyczących tego, jak zmienia się kariera absolwentów MBA prestiżowych uczelni Stanford oraz INSEAD;
  • próbę pomocy dla przyszłych studentów, którzy zadają sobie pytanie: który program MBA wybrać?;
  • ramowy schemat procesu rekrutacji i wymagań, jakie stawiane są kandydatom do najlepszych szkół;
  • listę najlepszych programów MBA (część pierwsza oraz druga), plus zawężona lista;
  • odpowiedź na pytanie: kim są studenci MBA (wiek, wykształcenie, doświadczenie zawodowe)?;
  • jak w praktyce wyglądają studia MBA na najlepszych uczelniach.

To doskonałe miejsce, do poczytania doświadczeń i refleksji, jeśli rozważasz rozpoczęcie studiów MBA, myślisz o zmianie ścieżki kariery, po kilku latach pracy w branży, którą wybrałaś na początku. Albo po prostu ? gdy tak jak mnie ? ciekawi Cię ten temat, bez bliżej sprecyzowanych planów związanych z MBA.

Strona daje możliwość zadania pytania ? odpowiedzi na już zadane pytania możesz przeczytać tutaj.

Polecam gorąco.

Udostępnij:
Ciekawe miejsca•Edukacja•Trendy

23. Studia MBA w czasach kryzysu

22 czerwca 2009 Paweł Wydymus 3 komentarze

Coraz więcej młodych, ambitnych Polaków na pewnym etapie swojej kariery zawodowej zastanawia się (i często decyduje) nad podjęciem studiów MBA. Na marginesie dodam, że w mojej opinii za prawdziwe studia MBA uważam te na uczelniach zachodnich (np. z rankingów Financial Times lub BusinessWeek). Również opinie zasłyszane od znajomych zdają się ten pogląd potwierdzać. Jeśli jednak ktoś chciałby bronić naszych rodzimych programów, chętnie wysłucham argumentów.

Obecnie zadaję sobie pytanie, jak kryzys wpływa na ten, dość specyficzny, rynek. Czy zmienia się podejście potencjalnych studentów MBA do tych właśnie studiów, a może zmieniają się perspektywy po ich ukończeniu?

Studia MBA powszechnie znane są z tego, że zdają się funkcjonować odwrotnie niż trendy w gospodarce, tj. im słabsza koniunktura gospodarcza, tym większe zainteresowanie studiami. Częściowym wytłumaczeniem tego, zdawałoby się, fenomenu może być chęć ?przeczekania? przez ludzi słabszych czasów na uczelni. Dzięki wytężonej nauce zwiększają w pocie czoła swoją wartość na rynku i przygotowując się do walki o lepsze stanowiska po zakończeniu studiów i ? oby -powrocie prosperity. Taka jest przynajmniej teoria. Dodatkowo pojawia się czynnik zwolnień. Gdy pracownik zostanie zwolniony przez swą firmę w ramach np. cięcia kosztów ? łatwiej mu się zdecydować na studia, niż gdy jest na pełnych obrotach i musiałby sam podjąć decyzję o pozbawieniu się źródła dochodu na kilkanaście następnych miesięcy.

Z drugiej strony jednak trudniej zdobyć finansowanie na swoje studia. O ile ktoś nie pracuje dla gotowej go wesprzeć firmy albo nie posiada mieszkania w dużym mieście na zbyciu, to kredyt na studia wydaje się koniecznością. A tymczasem amerykańskie instytucje, które dotąd lekką ręką przyznawały chętnym kredyty o wartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów na sfinansowanie studiów, teraz nie są już tak wspaniałomyślne. Dobry przykład w kraju daje jednak chociażby MultiBank, który posiada kredyt skrojony specjalnie na potrzeby osoby wybierającej się na studia MBA. W dodatku w cenie niewiele wyższej niż kredyty hipoteczne.

Z perspektywy Polaka decyzja o wyjeździe do USA jest aktualnie jeszcze trudniejsza, bo tamtejszy rząd nakazuje ? w ramach swojego planu pobudzania gospodarki ? zatrudnianie w pierwszej kolejności obywateli amerykańskich.

Tak więc te ostatnie argumenty wskazują na możliwe obniżenie napływu nowych studentów, w tym zwłaszcza obcokrajowców na uczelnie amerykańskie.

Można by zadać sobie pytanie: o co to całe zamieszanie ze studiami MBA? W myśl powiedzenia, że jeden obraz wart jest tysiąca słów, pozwolę sobie zacytować wykres wzięty z raportu „Wynagrodzenia pracowników o różnym poziomie wykształcenia w 2008 roku” który można znaleźć w serwisie wynagrodzenia.pl. Jasno wynika z niego, że średnia zarobków osób posiadających tytuł MBA jest około 2x wyższa niż średnia zarobków osób bez tego tytułu.

MBA_zarobki_S

Jako ciąg dalszy tematu polecam artykuł z The Economist o aktualnej sytuacji studentów pierwszego roku Kellogg?a, poszukujących praktyk bądź pracy po pierwszym roku studiów MBA. Momentami inspirujący!

Udostępnij:

Info o nowych wpisach

https://www.facebook.com/HR-ma-znaczenie-139469166081408/

O mnie


Nazywam się Michał Zaborek i od czasu do czasu piszę tu o trendach, biznesie, rozwoju ludzi, kulturze organizacyjnej, efektywności firm, zespołów i jednostek, o pracy i karierze. Zawodowo pełnię funkcję prezesa zarządu House of Skills, czołowej polskiej firmy doradczo szkoleniowej. To o czym tu pisze, w znakomitej większości po prostu mnie interesuje. :)

Archiwum bloga

Kategorie

  • Badania (32)
  • Bez kategorii (8)
  • Ciekawe firmy (2)
  • Ciekawe miejsca (38)
  • E-learning (8)
  • Edukacja (20)
  • Efektywność indywidualna (48)
  • HR (63)
  • Humor (7)
  • Inne (33)
  • Innowacyjność (17)
  • Kariera (14)
  • Książki (33)
  • Kultura (11)
  • Marketing (7)
  • Prezentacje (13)
  • Psychologia (12)
  • Sprzedaż (3)
  • Travels (3)
  • Trendy (66)
  • Wywiady (16)
  • Zarządzanie ludźmi (18)
  • Zespoły i praca zespołowa (22)

!Linki polskie

  • Aksamitna Arena
  • Na kawie
  • Osoby zasoby

Linki angielskie

  • Ben Casnocha
  • Ben Horowitz
  • Bob Sutton
  • BPS Research Digest
  • Elearnspace
  • Elliott Masie
  • Fistful of Talent
  • Freakonomics
  • Greg McKeown
  • Indexed
  • Marginal revolution
  • Penelope Trunk
  • Seth Godin
  • Study Hacks
  • TLNT

Popularne posty

120. Lumosity. Wytrenuj swój mózg.

30 sierpnia 2011

105. Po zdjęciach ich poznacie, czyli dobre foto do cv

28 marca 2011

92. Zespoły po polsku

8 grudnia 2010

81. Crowdspring w praktyce

11 września 2010

44. Blogi, które powinieneś dodać do ulubionych ? według Inc.com

16 listopada 2009

Tagi

360 Apple ben casnocha ciekawe blogi cv e-learning e-learning bootcamp e-learning w Polsce HR HR ma znaczenie Innowacje kariera konferencja kultura narodowa Marcin Konieczny Marek Hyla MBA Michał Zaborek motywacja naked company narzędzia web 2.0 ocena 360 ocena pracownicza praca zespołowa prezentacja Prezentacje psychologia pozytywna rekrutacja rozwój ludzi samorozwój spotkania studia studia MBA Tim Ferris Trendy trendy HR trendy na rynku szkoleń trendy szkoleniowe trendy w HR trendy w rozwoju ludzi trendy w rozwoju pracowników Web 2.0 Zarządzanie ludźmi zarządzanie zespołem życiorys

© 2020 copyright HR MA ZNACZENIE // Wszelkie prawa zastrzeżone