23. Studia MBA w czasach kryzysu
Coraz więcej młodych, ambitnych Polaków na pewnym etapie swojej kariery zawodowej zastanawia się (i często decyduje) nad podjęciem studiów MBA. Na marginesie dodam, że w mojej opinii za prawdziwe studia MBA uważam te na uczelniach zachodnich (np. z rankingów Financial Times lub BusinessWeek). Również opinie zasłyszane od znajomych zdają się ten pogląd potwierdzać. Jeśli jednak ktoś chciałby bronić naszych rodzimych programów, chętnie wysłucham argumentów.
Obecnie zadaję sobie pytanie, jak kryzys wpływa na ten, dość specyficzny, rynek. Czy zmienia się podejście potencjalnych studentów MBA do tych właśnie studiów, a może zmieniają się perspektywy po ich ukończeniu?
Studia MBA powszechnie znane są z tego, że zdają się funkcjonować odwrotnie niż trendy w gospodarce, tj. im słabsza koniunktura gospodarcza, tym większe zainteresowanie studiami. Częściowym wytłumaczeniem tego, zdawałoby się, fenomenu może być chęć ?przeczekania? przez ludzi słabszych czasów na uczelni. Dzięki wytężonej nauce zwiększają w pocie czoła swoją wartość na rynku i przygotowując się do walki o lepsze stanowiska po zakończeniu studiów i ? oby -powrocie prosperity. Taka jest przynajmniej teoria. Dodatkowo pojawia się czynnik zwolnień. Gdy pracownik zostanie zwolniony przez swą firmę w ramach np. cięcia kosztów ? łatwiej mu się zdecydować na studia, niż gdy jest na pełnych obrotach i musiałby sam podjąć decyzję o pozbawieniu się źródła dochodu na kilkanaście następnych miesięcy.
Z drugiej strony jednak trudniej zdobyć finansowanie na swoje studia. O ile ktoś nie pracuje dla gotowej go wesprzeć firmy albo nie posiada mieszkania w dużym mieście na zbyciu, to kredyt na studia wydaje się koniecznością. A tymczasem amerykańskie instytucje, które dotąd lekką ręką przyznawały chętnym kredyty o wartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów na sfinansowanie studiów, teraz nie są już tak wspaniałomyślne. Dobry przykład w kraju daje jednak chociażby MultiBank, który posiada kredyt skrojony specjalnie na potrzeby osoby wybierającej się na studia MBA. W dodatku w cenie niewiele wyższej niż kredyty hipoteczne.
Z perspektywy Polaka decyzja o wyjeździe do USA jest aktualnie jeszcze trudniejsza, bo tamtejszy rząd nakazuje ? w ramach swojego planu pobudzania gospodarki ? zatrudnianie w pierwszej kolejności obywateli amerykańskich.
Tak więc te ostatnie argumenty wskazują na możliwe obniżenie napływu nowych studentów, w tym zwłaszcza obcokrajowców na uczelnie amerykańskie.
Można by zadać sobie pytanie: o co to całe zamieszanie ze studiami MBA? W myśl powiedzenia, że jeden obraz wart jest tysiąca słów, pozwolę sobie zacytować wykres wzięty z raportu „Wynagrodzenia pracowników o różnym poziomie wykształcenia w 2008 roku” który można znaleźć w serwisie wynagrodzenia.pl. Jasno wynika z niego, że średnia zarobków osób posiadających tytuł MBA jest około 2x wyższa niż średnia zarobków osób bez tego tytułu.
Jako ciąg dalszy tematu polecam artykuł z The Economist o aktualnej sytuacji studentów pierwszego roku Kellogg?a, poszukujących praktyk bądź pracy po pierwszym roku studiów MBA. Momentami inspirujący!
http://www.inwestycjawkadry.pl – tu jest teoretycznie lista studiow dofinansowanych z EFS, ale nie znalazlem tam nic co mozna nazwać MBA. A już porządnego – żadnego. Ale – nie szukałem dokładnie, po kilkunastu kliknięciach poddałem się.
Też interesuje mnie różnica między studiami na zachodzie, a polskimi programami, które bazują na wykładowcach i know-how uczelni z USA, UK, czy Francji. Plusem tych drugich jest ich stacjonarność – teoretycznie można pracować i jednocześnie „robić MBA”.
Ten wykres o niczym nie świadczy. Jeśli ktoś jest dobry, trafia do dużej firmy. Wydaje mi się, że już tutaj zarobki są 2x wyższe. MBA wymusza pracodawca i stawia deadline pracownikowi na zrobienie papierka. Oczywiście można wyprzedzić pracodawcę, zrobić MBA i już podczas rekrutacji być tym lepszym, ale… czemu nie założyć własnej firmy? Dwa lata poświęcone studiom można przeznaczyć na rozkręcenie dużego biznesu. Przyglądałem się co może mi dać zrobienie MBA. Czy na tych studiach zdobędę wiedzę przydatną we własnym biznesie i odpowiedź brzmi: nie, a przynajmniej nie za takie pieniądze.
Wydaje mi się, że MBA jest produktem wyłącznie dla dużych korporacji, dla których papier jest podstawą ustalenia wynagrodzenia (mgr, dr, MBA itp). W przypadku specjalistów np. informatyków papier nie jest w zasadzie ważny – ważne są referencje i CV. Dobry programista z maturą będzie miał 10tys netto (znam przypadki). Ile zarabia dobry właściciel/prezes bez studiów można przeczytać w rankingach najbogatszych ludzi na świecie (Gates) albo Polsce.
[…] ponad rok temu zastanawiałem się nad tym, jak recesja wpływa na efektywność studiów MBA ? oraz na samych studentów. Oto mamy […]