HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Strona główna
Wywiady i artykuły
O autorze
Kontakt (i współpraca)
HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Edukacja
Badania•Edukacja•Inne

229. Zmarł profesor Geert Hofstede

17 lutego 2020 Michał Zaborek Brak komentarzy

12 lutego 2020 zmarł profesor Geert Hofstede. Miał 91 lat. Był jednym z największych myślicieli i guru biznesowych, którego wyróżniało oparcie swych teorii o badania, nie o przemyślenia.

Zasłynął jako badacz kultury IBM w latach 60 i 70 XX wieku, badania te stanowiły podstawę do monumentu z którego znany jest profesor Hofstede: modelu kultury narodowej i organizacyjnej. Jego książka “Kultury i organizacje” jest jedną z najlepszych pozycji biznesowych jakie czytałem. Wznawiana i aktualizowana wielokrotnie, tłumaczona na dziesiątki języków. Przeczytałem ją dwa razy, jako jedną z niewielu pozycji. Jest fascynująca. Pomaga rozumieć co dzieje się wokół nas, nie tylko w biznesie, ale wszędzie tam, gdzie jedna grupa odróżnia się od grupy innej: symbolami, bohaterami, rytuałami, wartościami.

Przez szereg lat, jako konsultant miałem okazję pracować z biznesowymi narzędziami współtworzonymi przez Profesora – w organizacji Hofstede Insights. W ramach tej pracy analizowaliśmy kultury firm działających w naszym kraju (i nie tylko), dając zarządzającym bezcenne narzędzie wglądu w to, co nieuchwytne – i w to, co jak mawiają, zjada strategię na śniadanie. Czyli w kulturę organizacyjną. Dzisiaj tę pracę kontynuują moi koledzy i koleżanki z House of Skills.

Kilka razy nawiązywałem tutaj, we wpisach do koncepcji Hofstede: opisując niezwykle istotną w praktyce różnice pomiędzy kulturą narodową a kulturą organizacji. Zamieściłem też obszerny, dwuczęściowy wywiad z ówczesną szefową Hofstede Insights (wtedy jeszcze pod nazwą itim), Gigi de Groot. Pierwsza część tutaj, a druga tutaj. Rozmowa dotyczyła głównie klutury narodowej, a więc obszaru, z którego Profesor jest najbardziej znany.

Miałem też okazję poznać Profesora Hofstede osobiście. Mam nawet wspólne zdjęcie (nie, nie wrzucę ;)). To był skromny, niezwykle błyskotliwy człowiek, z dystansem do siebie i poczuciem humoru. Zostawił za sobą rzesze fanów, pasjonatów, setki doktorów i profesorów, którzy wyrośli na jego przebogatej spuściźnie naukowej. Cieszę się, że firma w której pracuję, niesie jego dziedzictwo naukowe dalej – w otoczeniu biznesowym.

Oficjalny nekrolog, na stronie profesora: www.geerthofstede.com

Udostępnij:
Ciekawe miejsca•Edukacja

215. Konferencja online, Blanchard i inni guru. Za darmo ;-)

13 października 2017 Michał Zaborek Brak komentarzy

Jest niewielu mówców, którzy porywają publiczność, niekoniecznie poprzez bycie showmanem, a poprzez bycie autentycznym. Jednym z nich jest dla mnie Ken Blanchard. Podobno najłatwiej ludzi rozbawić, a dużo trudniej zmusić do myślenia. Ken potrafi doprowadzić (bo to chyba lepsze słowo niż “zmusić”) do myślenia, a dodatkowo jest jednym z nielicznych, których widziałem, a którzy to potrafią wzbudzić szereg autentycznych emocji, niekiedy doprowadzających ludzi do łez. Sztukę opowiadania poruszających historii ma opanowaną do mistrzostwa.

Ken Blanchard jest współautorem koncepcji Przywództwa Sytuacyjnego oraz Servant Leadership, czyli modelu przywództwa w którym to lider jest przede wszystkim wsparciem wobec swego otoczenia, zajmuje się zdejmowaniem barier, dawaniem wsparcia i pomocą. Jest to w kontrze do tradycyjnego modelu “szefa”, który wyznacza cel, kontroluje i ma zawsze rację ;-). W polskiej kulturze narodowej ten pierwszy model przywództwa (servant leadership) ma znacznie trudniej niż ten drugi, jako że z uwagi na duży dystans władzy i często występujący jeszcze folwarczny styl zarządzania, naszym przywódcom naturalnie łatwiej być po stronie “wymagam” niż “wspieram”.

Przez wielu Ken jest uznawany za guru zarządzania, niezależnie od nazewnictwa, jest na pewno doskonałym i inspirującym mówcą. Pisałem o nim tutaj – po tym linkiem są dwa jego wystąpienia z listopada 2011. Mówił wtedy między innymi o tym, że świat dramatycznie potrzebuje nowego i innego modelu przywództwa. Ciekawe co powiedziałby dzisiaj…

Piszę o tym wszystkim nie bez kozery, bo w dniach 17-26 października 2017 odbędzie się konferencja 40 mówców, organizowana przez Blancharda, na której Ken będzie jedną z gwiazd. Wszystkie informacje są tutaj: https://servantleadershipsummit.com/

Transmisje konferencji online, czy organizowanie ich całkowicie w necie to coraz bardziej powszechny trend. Taka opcja zwykle wiąże się z mniejszą opłatą, niż bycie tam na miejscu, “na żywo”. W przypadku Servant Leadership Summit mamy wszystko za darmo. Oferta warta rozważenia, również z uwagi na listę mówców. Liczba “guru” na metr kwadratowy jest imponująca. Wystąpią między innymi:

  • Ken Blanchard (wspomniany powyżej)
  • Tony Robbins (guru chyba od wszystkiego ;))
  • Marshall Goldsmith (guru i autor bestsellerów)
  • Jim Kouzes (guru od bestsellerów nt. przywództwa)
  • Peter Senge (guru od “Piątej dyscypliny”)

…i wielu, wielu innych. Łącznie będzie 40 wystąpień. Organizatorzy zapowiadają ponad 20 godzin inspiracji i wiedzy.

Do zapisania wystarczy imię i e-mail. Potem, każde wystąpienie będzie dostępne do obejrzenia przez 48 godzin, niekoniecznie będzie trzeba oglądać je na żywo. Po zarejestrowaniu się dostajemy kalendarz wystąpień i opisy poszczególnych sesji. Jest wersja płatna, która obejmuje dodatkowe bonusy i narzędzia od prowadzących, ale w wersji darmowej, myślę, że jest “do wzięcia” całkiem sporo. Polecam wszystkim zainteresowanym zarządzaniem, rozwojem, HRem, przywództwem.

Udostępnij:
Edukacja•Kariera

185. Czy warto robić studia executive MBA

14 listopada 2014 Michał Zaborek Brak komentarzy

W styczniu 2014 skończyłem półtoraroczny program CEMBA – executive MBA na SGH przy współpracy z kanadyjskim ESG – University of Quebec at Montreal. Dałem sobie chwilę oddechu (chwila to ładne określenie na prawie rok), aby z pewnej już perspektywy spojrzeć na to “co dają studia executive MBA”. Notatki robiłem na bieżąco, dlatego ta perspektywa jest po części z dzisiaj, a częściowo z przemyśleń na bieżąco, w trakcie studiowania. Jest to oczywiście zupełnie subiektywny zbiór myśli i dla każdego będzie to wyglądało inaczej.

Idąc śladem cudownych recept z poradników “7 kroków/sposobów na cokolwiek”, ułożyłem listę wniosków absolwenta executive MBA w naszym kraju. Zamiast 7 mam 15 punktów. Oto one, w kolejności przypadkowej.

 

1. MBA to duży projekt. IMHO warto robić duże projekty.
Na samym początku pierwszych zajęć dowiedzieliśmy się co oznacza skrót MBA. Married, but available. Czyli zamężna ale dostępna (żonaty, ale dostępny). To popularny żart, który odnosi się do poziomu obciążenia studiami, który jest bardzo duży, a w połączeniu z pracą zawodową, która jest zwykle również intensywna, skutkuje podwyższonym ryzykiem rozwodu. Tu dygresja dotycząca tego, że moim skromnym zdaniem warto jest robić tylko dobre studia MBA, czyli tak mniej więcej pierwsze 3 miejsca z rankingu Perspektyw. Jeśli chodzisz na zajęcia “chodzę-jestem-zdaję”, to na pewno ma to swoje walory i może być miło, ale są miejsca w których znajdziesz większą wartość dodaną. Miernikiem dla mnie jest ilość niezdanych egzaminów z danego przedmiotu na studiach. Im więcej… tym lepiej. Jeśli każdy przedmiot zaliczają wszyscy, to coś jest nie tak. Innymi słowy, jest dobrze, kiedy jest ciężko, a chwilami tak ciężko, że zdanie wydaje się niemożliwe. Wtedy jest to duży projekt nie tylko biorąc pod uwagę ilość zajęć, ale energii, którą trzeba włożyć, aby całość zaliczyć.

 

2. Poznasz dość pokaźne grono ludzi. Poznasz blisko.
Kurs MBA to około półtoraroczna podróż, którą odbywasz wraz z innymi studentami. Poznajesz ich, najpierw powoli, potem coraz lepiej. W moim przypadku zajęcia odbywały się co tydzień przez dwa lub trzy dni, zatem czasu na to aby ze sobą przebywać, wchodzić w interakcje, spotykać się, rozmawiać było naprawdę dużo. Taki tryb studiowania w dużej mierze przypomina szkołę/studia i ma to swoje zalety. Jest to ciekawe miejsce do nawiązania nowych, głębokich przyjaźni i solidnych relacji zawodowych. Kolegą z ławki ze studiów MBA zostaje się na całe życie ;-).

 

3. Lepiej poznasz swoje limity.
Dzięki sporej intensywności zajęć, projektów i nauki w domu, na którą nachodzi praca zawodowa, a dla niektórych jeszcze rodzina, studia są doskonałą okazją do przetestowania swoich limitów. Mam na myśli różnego rodzaju limity: wytrzymałości, pojemności umysłu, cierpliwości, żonglowania wieloma piłeczkami na raz. Niejednokrotnie okaże się, że te limity znajdują się znacznie dalej, niż początkowo myślałaś. Jest to rozwijające i daje radość, choć jak każdy porządny rozwój, czasem boli.

 

4. Zderzysz się z odmiennymi poglądami na rzeczy oczywiste.
Twoi znajomi ze studiów są z różnych biznesów. Duża część uczestników programu MBA to menedżerowie. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że osiągnęli swoje stanowiska dzięki temu, że na czymś (jakimś biznesie / branży / specjalności) się znają. To również oznacza, że mają przekonania na jakiś (hmm… każdy?) temat i niejednokrotnie są to silne opinie. Wiedzą jak jest – “tak jest”.

Ciekawie zaczyna się robić, gdy kilka owych “tak jest” spotyka się w dyskusji, nawet nad z pozoru banalnymi zagadnieniami. Szybko okazuje się że to, co jest oczywiste dla Ciebie, w Twojej branży i firmie, nie jest wcale “normalne”. Bo w innej branży / firmie robi się to inaczej. I prawda niekoniecznie leży po środku. Różnice zdań bywają fundamentalne i równie silne, jak przekonanie, że “mam rację”. Powoduje to zdumienie i wielokrotnie – ostre ścieranie się poglądów, co prowadzi mnie do kolejnego wniosku…

 

5. Możesz nauczyć się trudnej sztuki konfrontowania się z innymi.
Szansa nie jest oczywiście równoznaczna z tym, że jest to gwarantowane. Widziałem równie wiele konstruktywnych dyskusji, co kłótni i niezdrowych emocji wokół tego “jak powinno być właściwie i co powinniśmy zrobić”. Nie, abym uczestniczył tylko w tych konstruktywnych dyskusjach. Nauka na porażkach jest również interesująca. Dla mnie ciekawym wnioskiem jest to, że zupełnie “OK” może być to, że mamy inne poglądy i pozostajemy przy nich. Można coś robić, nie osiągając kompromisu co do przekonań, a wybierając zgodę co do wybranego kierunku działania. Przydaje się wtedy jakieś większe dobro w imię którego pozostawiam swoje zdanie i robię to, co ustalamy wspólnie. Tym dobrem może być projekt, dobro zespołu, czy firmy. O tego typu konstruktywne działanie trudniej, gdy mamy do czynienia z dużymi ego i niekoniecznie dużym poziomem uwagi i słuchania innych. Ta umiejętność przechodzenia do porządku dziennego nad różnicami może przydać się w pracy np. zespołu zarządzającego firmą, gdzie różne interesy, ego i poglądy ścierają się na porządku dziennym.

 

6. Jeśli Twój MBA to program międzynarodowy, to zetkniesz się z zagranicznymi profesorami.
O ile w przypadku studiów zagranicznych to oczywiste, to warto sprawdzić na ile program w Polsce składa się z zajęć prowadzonych przez obcokrajowców. Daleki jestem od przekonania, że obce, to lepsze niż nasze, ale pod przewodnictwem profesora z zagranicy pracuje się trochę inaczej. Ma się dostęp do innego sytemu wartości, innych przekonań, patrzenia na świat, też trochę innego sposobu nauczania, niż ten z naszego podwórka. To bardzo interesujące, choć trudne do skwantyfikowania doświadczenie. Dla mnie było cenne, bo wnosiło dodatkowy smaczek do programu i pozwalało na styk z innymi metodami, kejsami, czy sposobem myślenia, niż ten nasz, powstały tu, nad Wisłą.

 

7. Podniesiesz swoją wartość na rynku pracy.
Łatwiej Ci będzie znaleźć nowego pracodawcę. Znaczna część moich znajomych z roku zmieniła pracę w czasie trwania programu. Trudno powiedzieć na ile studia MBA były tu decydujące, ale na pewno w większości przypadków nie przeszkadzały. Mam taką intuicję, że dyplom MBA znacznie bardziej pomaga przy zmianie pracy w przypadku funkcjonowania w świecie korporacji, niż w małej / swojej firmie. Obstawiam, że podobnie jest w przypadku wzrostu zarobków. Tu ponownie powraca zagadnienie wyboru MBA i realizacji dobrego (najlepszego dostępnego finansowo i logistycznie) programu.

 

8. (Naprawdę mocno) podszkolisz się z finansów.
Jeśli nie jesteś finansistką, to MBA będzie dla Ciebie szczególnie użyteczne. To do zweryfikowania z sylabusem, ale cechą charakterystyczną wielu programów jest silny nacisk na finanse. Przedmioty takie jak rachunkowość menedżerska, rachunkowość finansowa, finanse menedżerskie są trudne, konkretne, wchodzą (tzn. powinny wchodzić) głęboko w temat oraz… zapadają głęboko w pamięć. O ile po roku nie pamiętam już, co gdzie się księguje (w szczegółach), to mocne przeoranie finansowe dokonuje nieodwracalnych zmian sposobu patrzenia na rzeczywistość firmową. Nie jest tak, że wszędzie widzisz cyfry, ale znacznie łatwiej jest zrozumieć jak działa firma, łatwiej jest podejmować trudne decyzje w oparciu o wyliczenia ich możliwych wariantów i następstw. Dla mnie to jedna z kluczowych mocnych stron MBA.

 

9. Zwiększysz swoją efektywność.
Będzie się to działo mniej lub bardziej świadomie. Jest związane z ilością pracy na studiach oraz poza nimi. Większość studentów żongluje trzema dużymi piłeczkami: pracą, życiem rodzinnym oraz MBA. Jeśli nie chce się upuścić żadnej z tych piłeczek, to dla większości wymaga to podniesienia swojej efektywności, sprawnego, szybkiego działania, uczenia się, umawiania się, rezygnowania z umawiania się, itd. Co ciekawe, w czasie naszej półtorarocznej przygody ze studiami urodziło się (nam – na roku) sporo dzieci, więc gdy myśli się że chyba więcej się nie da, to okazuje się, że jednak się da ;).

 

10. Może to oczywiste, ale możesz się sporo nauczyć.
Tu przytoczę jedną z rozmów z kolegą, który robił równolegle studia podyplomowe. Na pytanie “jak tam studia” odparłem że ciężko… na co on: “a u mnie fajnie, luz, nic nie robię”. No to na takie “fajnie – luz”, tu nie powinno być miejsca. W zamian, poza wiedzą specjalistyczną z poszczególnych przedmiotów nastąpi coś, co opisuje w kolejnym wniosku.

 

11. Poszerzysz swoją perspektywę patrzenia na firmę i biznes.
Obcowanie z ludźmi z różnych rzeczywistości gospodarczych oraz poznawanie nowej wiedzy i know-how musi powinno spowodować inne, szersze spojrzenie na własną organizację i biznes w ogóle. Jeśli po kilkunastu miesiącach intensywnego programu executive MBA postrzegasz swoją pracę i firmę w sposób identyczny jak przed, to coś jest nie tak. Czym może być owe “inne” spojrzenie? Myśleniem bardziej systemowym, całościowym, z mocnym zabarwieniem finansowym oraz właścicielskim. To są elementy trudne do uchwycenia (czy opowiedzenia o nich), ale też niezwykle cenne na dalszych etapach kariery zawodowej, bo to one zdecydują co będziesz robić za parę lat (jeśli w ogóle zależy Ci na tzw. “karierze”).

 

12. Zrobisz dużo ciekawych planów na przyszłość.
Dzieje się to samoczynnie, gdy nie masz na nic czasu. Wtedy przychodzą Ci do głowy wszystkie te rzeczy, które zrobiłabyś, gdybyś miała go więcej. W głowie, czy na komputerze / papierze, powstają listy i marzenia o tym, co zrobisz, gdy będziesz miała wreszcie weekend, który składa się z dwóch wolnych dni. Bardzo możliwe też, że w pierwszych tygodniach po studiach nie zrobisz nic – ja sobie postawiłem taki cel, aby parę miesięcy poleniuchować. Po tak intensywnych doznaniach leniuchowanie smakuje bardzo dobrze.

 

13. Porównasz się z innymi.
Będziesz miała szansę porównać się do innych menedżerów, z przeróżnych firm i branż. Nie tylko menedżerów, ale też właścicieli firm, przedstawicieli wolnych zawodów i wszelkiej maści uczestników programu. To porównywanie jest niejako produktem ubocznym, dla mnie nie działo się automatycznie. Przychodziło z czasem, im lepiej się znaliśmy i im więcej razem zrobiliśmy i przeżyliśmy. Każdy będzie miał też swoje miary i charakterystyki na które będzie patrzył. To porównanie jest niezwykle ciekawe i daje odpowiedź gdzie jestem i podpowiedzi – gdzie mogę być.

 

14. Poczujesz się jak w szkole – z tej dobrej strony.
Kończąc MBA miałem wrażenie, że przeniosłem się w czasie i jestem ponownie w liceum. Miałem bardzo dobre doświadczenia z liceum i nadal wielu moich bliskich znajomych to ludzie z tamtych czasów. Przebywanie i nauka z tym samym zestawem kilkunastu / kilkudziesięcu ludzi przez szereg miesięcy sprawia, że stajecie się sobie bliscy. Nawet jeśli ta bliskość jest tylko na ten czas, to i tak jest to dość długi okres. Kończąc studia mieliśmy bardzo sentymentalne nastroje. Ja czułem, że to moje ostatnie dni w prawdziwej szkole, choć i tak dane niejako “ekstra”. Regularność zajęć na CEMBA (co tydzień w piątek i sobotę, czasem niedzielę) jest moim zdaniem dużym atutem tego programu – wpada się w regularny rytm, ale to pozwala też na zbudowanie lepszych więzi z ludźmi. Co przeżyliśmy, to nasze :).

 

15. Zachowasz wspomnienia.
Wiąże się to po części z poprzednim punktem, ale odnoszę to też do pytania: co niezwykłego jest w programie nauki? W przypadku moich studiów była to wizyta studyjna w Chinach, która na pewno zapadnie mi w pamięć na zawsze. Może być to cokolwiek innego, ale warto szukać czegoś, co nie jest rzeczą dostępną na co dzień, w pracy, czy poza nią. Coś, co będzie wspomnieniem samym w sobie, poza studiami.

 

Na koniec trochę filozoficznie. Zwykle w życiu żałuje się tego, czego się nie zrobiło. Pamięta i docenia się rzeczy, które są duże, nie te typowe, codzienne i małe. Na nieśmiertelne pytanie “czy warto / co Ci to dało?”, odpowiadam, że po pierwsze, bardzo trudno jest negować coś, w co włożyło się tak duży wysiłek. Po drugie – MBA dało mi to wszystko co powyżej. Czy warto – to zależy – na to zawsze odpowiedzi jest tyle, ilu studentów. Moim zdaniem warto.

Udostępnij:
Edukacja•Innowacyjność•Trendy

184. Avatar Kids

19 września 2014 Marek Hyla 2 komentarze

Jednym z wielu wyzwań przewlekłej choroby dziecka jest brak możliwości uczestniczenia w zajęciach szkolnych. Po kilku miesiącach nieobecności rok szkolny jest w zasadzie stracony. Można, oczywiście, temu przeciwdziałać ucząc się z dzieckiem w domu, ściągając na miejsce rekonwalescencji nauczycieli, itd.

Ciekawym i innowacyjnym podejściem jest… wysłanie do szkoły wirtualnego reprezentanta dziecka – robota.

Wyobraź sobie, że  jesteś nauczycielem. W sali siedzi 19 dzieciaków i jeden robot. Robot ten jest połączony poprzez Internet z komputerem, przy którym sieci nieobecne na zajęciasz szkolnych dziecko przebywające właśnie w szpitalu. Prowadzisz zajęcia – robisz, krótki wykład, zadajesz dzieciakom ćwiczenia do wykonania, stymulujesz dyskusję. W miarę możliwości, obecności i sił dziecko przebywające w szpitalu może obserwować zajęcia, słuchać co dzieje się na sali lekcyjnej, a nawet w nich czynnie uczestniczyć. Możesz, poprzez jego wirtualnego reprezentanta, poprosić go o wypowiedź, zaangażować w ćwiczenie, dać możliwość zgłoszenia się do odpowiedzi. Możesz dać mu poczucie współuczestniczenia w zajęciach, bycia w grupie. Możesz na bieżąco stymulować go w rozwoju.

avatarlogo

Tak właśnie działa projekt Avatar Kids, który działa w Szwajcarii. Majstruje przy nim wiele podmiotów z różnych branż (m.in. firmy technologiczna, telekomunikacyjna, zajmująca się robotyką, fundacje, etc.). O projekcie można przeczytać na witrynie Avatar Kids (po niemiecku).

Agata – dziękuję bardzo za inspirującego linka…

Udostępnij:
Bez kategorii•Edukacja•Efektywność indywidualna•Książki•Psychologia•Zespoły i praca zespołowa

174. Uważaj na swoją siłę, by być bardziej efektywnym przywódcą

30 grudnia 2013 Paweł Wydymus Brak komentarzy

Dostałem ostatnio książkę o dość przewrotnym tytule – ?Uważaj na swoją siłę?. Autorzy – Bob Kaplan i Rob Kaiser – idą dalej niż większość twórców książek o liderach. Starają się bowiem wskazać, co może się wydarzyć jeśli liderzy zbyt często lub zbyt intensywnie korzystają ze swoich przywódczych umiejętności. Autorzy zaczynają od przykładowych problemów. Takich jak (zbyt) forsujące przywództwo blokujące innych pracowników przed wygłaszaniem i realizacją alternatywnych do lidera pomysłów. Ale też takich jak brak równowagi między przywództwem forsującym a aktywizującym, przejawiające się zwykle jako narzucanie swojej opinii pracownikom bez umiejętności przekonania ich do swojej wizji. Inna możliwość to brak równowagi między podejściem strategicznym a operacyjnym, objawiająca się na przykład w oderwaniu od rzeczywistości operacyjnej, by realizować śmiałą wizję strategiczną.

Następnie książka pokazuje nam, dlaczego umiarkowanie jest najwłaściwszą cechą w stosowaniu atrybutów przywództwa. Ta część jest mocno rozbudowana, porusza zarówno wątki psychologii lidera jak i pracy w zespole, wszystko okraszone przykładami osób, które autorzy mieli okazję poznać i wspierać.

Po przeczytaniu stwierdzam kilka rzeczy:

1. Główny temat książki jest ciekawy i nowatorski. Zwykle autorzy piszący o przywództwie koncentrują się na tym, jakie atrybuty są ważne i jak je wykształcić. A tymczasem tutaj ostrzeżenie o tym, że ich przedawkowanie bywa szkodliwe. Już w trakcie lektury pojawiała mi się myśl, że przecież nie jest to specjalne odkrycie – już starożytni wspominali w różnych kontekstach, że złoty środek jest optymalnym rozwiązaniem. No ale cóż, czasem tak bywa, że sprawy istotne są w gruncie rzeczy proste, ale dość trudno jest do nich dojść samemu.

2. Nie wróżę tej pozycji większego sukcesu rynkowego z dwóch powodów. Przede wszystkim wydaje mi się, że w Polsce mamy jeszcze niedobór cech liderów w menedżerach, wobec czego ich wykształcenie jest znacznie ważniejsze niż ich ograniczanie. W dodatku sporo osób posiadających te cechy przywódcze nie dopuści do siebie myśli, że pełne ich wykorzystywanie może zmniejszać ich efektywność jako przywódcy.

Tak czy inaczej, pozycja warta lektury dla tych, którzy chcą doskonalić swoje cechy lidera.

uwazaj_okladka

Udostępnij:
Page 1 of 41234»

Info o nowych wpisach

https://www.facebook.com/HR-ma-znaczenie-139469166081408/

O mnie


Nazywam się Michał Zaborek i od czasu do czasu piszę tu o trendach, biznesie, rozwoju ludzi, kulturze organizacyjnej, efektywności firm, zespołów i jednostek, o pracy i karierze. Zawodowo pełnię funkcję prezesa zarządu House of Skills, czołowej polskiej firmy doradczo szkoleniowej. To o czym tu pisze, w znakomitej większości po prostu mnie interesuje. :)

Archiwum bloga

Kategorie

  • Badania (32)
  • Bez kategorii (8)
  • Ciekawe firmy (2)
  • Ciekawe miejsca (38)
  • E-learning (8)
  • Edukacja (20)
  • Efektywność indywidualna (48)
  • HR (62)
  • Humor (7)
  • Inne (32)
  • Innowacyjność (17)
  • Kariera (14)
  • Książki (33)
  • Kultura (11)
  • Marketing (7)
  • Prezentacje (13)
  • Psychologia (12)
  • Sprzedaż (3)
  • Travels (3)
  • Trendy (64)
  • Wywiady (16)
  • Zarządzanie ludźmi (18)
  • Zespoły i praca zespołowa (22)

!Linki polskie

  • Aksamitna Arena
  • Na kawie
  • Osoby zasoby

Linki angielskie

  • Ben Casnocha
  • Ben Horowitz
  • Bob Sutton
  • BPS Research Digest
  • Elearnspace
  • Elliott Masie
  • Fistful of Talent
  • Freakonomics
  • Greg McKeown
  • Indexed
  • Marginal revolution
  • Penelope Trunk
  • Seth Godin
  • Study Hacks
  • TLNT

Popularne posty

120. Lumosity. Wytrenuj swój mózg.

30 sierpnia 2011

105. Po zdjęciach ich poznacie, czyli dobre foto do cv

28 marca 2011

92. Zespoły po polsku

8 grudnia 2010

81. Crowdspring w praktyce

11 września 2010

44. Blogi, które powinieneś dodać do ulubionych ? według Inc.com

16 listopada 2009

Tagi

360 Apple ben casnocha ciekawe blogi cv e-learning e-learning bootcamp e-learning w Polsce HR HR ma znaczenie Innowacje kariera konferencja kultura narodowa Marcin Konieczny Marek Hyla MBA Michał Zaborek motywacja naked company narzędzia web 2.0 ocena 360 ocena pracownicza praca zespołowa prezentacja Prezentacje psychologia pozytywna rekrutacja rozwój ludzi samorozwój spotkania studia studia MBA Tim Ferris Trendy trendy HR trendy na rynku szkoleń trendy szkoleniowe trendy w HR trendy w rozwoju ludzi trendy w rozwoju pracowników Web 2.0 Zarządzanie ludźmi zarządzanie zespołem życiorys

© 2020 copyright HR MA ZNACZENIE // Wszelkie prawa zastrzeżone