Znajomy zapytał mnie ostatnio co to jest Web 2.0. Patrzyłem na niego przez chwilę, zastanawiając się, czy żartuje, czy mówi poważnie. Pytał poważnie. Wytłumaczyłem zatem, a potem zastanawialiśmy się przez kilka minut jak wpływa to na rzeczywistość ?pracowników i firm”.
Szczegółowe wytłumaczenie czym Web 2.0 jest (i czym nie jest), znajdziecie np. tutaj. W telegraficznym skrócie, jest to zmiana filozofii tworzenia zasobów internetowych, których treści tworzyć może każdy użytkownik. Czyli z realiów i relacji ?mało potrafiących / umiejących tworzyć treści i zawartość sieciową vs. wielu odbiorców” przesuwamy się do rzeczywistości ?każdy może tworzyć treść”. Mówiąc jeszcze inaczej – każdy, bez konieczności posiadania trudnych umiejętności technicznych / wiedzy tajemnej o programowaniu / tworzeniu stron / etc., może stać się nadawcą / twórcą bloga / strony WWW / aktywnym uczestnikiem serwisu społecznościowego. Środek ciężkości istnienia i tworzenia nowych zasobów internetowych przesunięty został w kierunku użytkowników, czyli nas wszystkich. Kwintesencją jest interakcja pomiędzy członkami społeczności. Środek ciężkości przesunął się od technologii do treści. Przykładem tego jest Wikipedia, którą współtworzyć może każdy, kto chce, przeróżne serwisy typu Flickr, czy LinkedIn (który przekształcił się z witryny zamieszczania swojego CV w interaktywny serwis społecznościowy).
No a teraz kilka impresji na temat tego jak cały ten nowy sposób funkcjonowania sieci (i w sieci) może wpłynąć na firmy i ludzi w niej pracujących:
a) Pierwsze wrażenie: nie będziemy pracować, będziemy siedzieć w społecznościach i ?interakcyjnie się integrować”. A zatem nie-pracować, spędzać czas w pracy na surfowaniu w internecie.
b) Łatwiej będzie znaleźć potrzebne zasoby – ludzi, którzy mają umiejętności i wiedzę, która jest nam potrzebna.
c) Część użytkowników www będzie miało zapędy do uczestnictwa w ?tworzeniu”, zatem będą się rozwijać (tak, to margines, ale jednak).
d) ?Wiedza tajemna”, a zatem specjalistyczna, będzie łatwiej, szybciej i przede wszystkim taniej dostępna.
Takie cztery rzeczy przyszły nam do głowy podczas rozmowy, na pewno lista ta to wierzchołek góry lodowej. W zasadzie, wszystkie ?będzie” w powyższych 4 punktach można zamienić na ?jest”, bo to zjawiska już aktualnie występujące. Dość łatwo można rozprawić się z zarzutem a). Czy w czasach Web 1.0 siedzących na serwisach plotkarskich, krzykliwych portalach wiadomości, czy oglądających różne ?głupoty” w sieci było mniej? Nie sądzę. Każdy z nas ma do wyboru miliony stron WWW, i to od niego/niej zależy jakie odwiedza. Web 2.0 daje potężne źródło wiedzy tym, którzy są nią zainteresowani, jednocześnie każdy z nas nadal ma wolny wybór tego, co robi ze swoim czasem.
Największy wpływ Web 2.0 moim zdaniem, to darmowe udostępnianie wiedzy, która jeszcze kilka lat temu dostępna była jedynie w wąskich gronach. Lub inaczej – do której dotarcie zajmowało sporo czasu. Czyli kosztowało. Wpływ na organizacje zajmujące się np. konsultingiem, HR’em, PR’em, marketingiem, czy innymi ?miękkimi” usługami dla biznesu jest bardzo mocny. To, za co ludzie byli gotowi zapłacić całkiem sporo jeszcze parę lat temu, coraz częściej można znaleźć (całkiem legalnie) za darmo w Internecie, lub po znacznie niższych cenach od małych, ?domorosłych” dostawców. Trzeba tylko trochę czasu i praktyki, aby wiedzieć gdzie znaleźć.