241. Rozmowa o dobrym przywództwie z Romanem Wieczorkiem

Dawno, dawno temu pracowałem w banku, który był fajnym bankiem, ale jak to bank, miał wiele zasad, reguł i procedur. To było dobre miejsce pracy, ale nie dla mnie, bo mimo iż ludzie byli ciekawi i profesjonalni, to jednak trochę się „dusiłem”. Pozostając w obszarze HRu i rozwoju, wróciłem do firmy, którą wcześniej poznałem na studiach i która kojarzyła mi się z wolnością, kreatywnością i zarabianiem na fali pasji tego, co mnie interesowało. Dzięki wspólnej cierpliwości i determinacji mojej i przyszłego (i na dzisiaj obecnego) miejsca pracy, „dostałem się” i zacząłem pracę w roli junior konsultanta w House of Skills. To było całkiem niedawno, bo w 2005 roku. ;-)

Jednym z pamiętnych doświadczeń pierwszych lat pracy juniorskiej była konferencja dla jednego z naszych Klientów, w której pomagałem organizacyjnie i moderacyjnie, w jednej z podgrup. To była czysto wsparciowa rola, ale dała mi ona szansę na podejrzenie z bliska Dużego Biznesu oraz Dużej Konferencji. Przygotowaliśmy merytorycznie to wydarzenie, zadbaliśmy o moderację, wystąpienie key-note, pracę w grupach, efekty. W pamięci zapadła mi merytoryka z naszej strony – o przywództwie piątego poziomu Jima Collinsa wspaniale opowiedział Darek Chełmiński. To było wtedy nowe, świeże, aktualne. Całość była akompaniamentem dla nowego kierunku strategicznego firmy, u sterów której był charyzmatyczny i skromny jednocześnie prezes – Roman Wieczorek. W swoim wystąpieniu (które nastąpiło po „naszym”) odnosił się m. in. do wartości promowanych przez Jima Collinsa, do tego kim jest przywódca i do tego, że owo przywództwo jest domeną każdego menedżera. Fajnie pomyślałem. Kawał dużego świata – merytorycznego i przywódczego. Cieszyłem się, że mogłem stać w tle i słuchać tego wszystkiego :-).

Życie toczyło się dalej, w kolejnych latach Roman Wieczorek zrobił dużą-i-sensowną zmianę w Skanska w Polsce, a następnie dużą-i-imponującą karierę w globalnym koncernie. Zasiadał między innymi w zarządzie Skanska Global w latach 2010-2016, do dziś jest jednym z niewielu menedżerów z Polski, który zrobił tak jednoznacznie topową karierę na światowym poziomie.

Wspieraliśmy pierwszy etap (zmiany w Polsce), w tym drugim kibicowaliśmy i pozostawaliśmy w kontakcie, a nasze drogi co parę lat się przecinały. Zostaliśmy znajomymi, potem dobrymi znajomymi, przeszliśmy na Ty, mijaliśmy się na konferencjach, czasem wspólnie na nich występowaliśmy. Roman zakończył aktywną karierę w Skanska, jest nadal mocno aktywny na innych polach, ale niezmiennie pozostaje dla mnie jednym z autorytetów w dziedzinie przywództwa i zarządzania.

Kilka lat temu w House of Skills opracowaliśmy kompleksowy program rozwojowy przywództwa w formule przypominającej studia podyplomowe, który nazwaliśmy… Szkołą przywództwa. Program i przebieg szkoły wyróżnia się na rynku tym, że oparty jest o doświadczenie, o doświadczanie i budowanie wpływu jako liderka / lider, w oparciu o kapitał społeczny, będący spoiwem dobrych organizacji. Zaprosiliśmy Romana Wieczorka jako gościa i eksperta, jednego z prowadzących. Roman przyjął tą propozycję – ku naszej radości.

Przy okazji przygotowań do aktualnej edycji Szkoły, usiedliśmy razem w naszym studiu nagrań i porozmawialiśmy. O przywództwie. O tym, czy liderem się jest, czy się staje, czy bardziej budują nas sukcesy, czy porażki, co pomaga w stawaniu się liderem – bo to zawsze jest droga. Mieliśmy wstępny plan aby porozmawiać około 30 minut z przerwami, które potem zmontujemy, wycinając przerwy. Rozmawialiśmy godzinę, bez ani jednej pauzy.

Mimo dużego skupienia (słuchanie przecież czasem jest bardziej wyczerpujące niż mówienie), po godzinie czułem się mocno zainspirowany i zrelaksowany. Tak to jest, przy spotkaniach z Romanem Wieczorkiem, który ma niezwykłą moc dodawania energii. Nie wiem, czy jest to odczuwalne przez format filmu… mam nadzieję, że tak. Zapis rozmowy jest poniżej – może być ona szczególnie interesująca dla obecnych i przyszłych menedżerek i menedżerów, którzy współpracują z i zarządzają ludźmi. Zapraszam gorąco do jej wysłuchania, dla mnie to była duża przyjemność i radość.

Udostępnij: