175. eBook 2.0?
Właśnie czytam ciekawe podsumowanie z badania przeprowadzonego przez Masie Center na temat eBooków. Badanie przeprowadzono na sporej grupie (prawie 450) respondentów – głównie reprezentujących rynek amerykański.
Wnioski są, hmmm, dość ciekawe… Oto najważniejsze z nich:
- Duża część respondentów (jest ich ponad 33%) określa terminem eBook zwykłego PDFa, z którym może zapoznać się przy pomocy komputera. Niemal 40% określa tym terminem treści, z którymi może zapoznać się przy pomocy urządzeń dostosowanych do obsługi książek elektronicznych (np. Kindle, Nook, itp.).
- Ponad 2/3 organizacji wyraża średnie lub wysokie zainteresowanie wykorzystanie eBooków w uczeniu pracowników.
- Powodów takiego zainteresowania jest wiele: zmniejszone koszty druku (65% respondentów), zmniejszone koszty aktualizacji treści (57%), redukcja kosztów dystrybucji książek (58%), możliwość podlinkowania treści do innych materiałów (72%), interaktywność (62%), możliwość umieszczania w e-książkach multimediów (65%).
- Najczęstsze zastosowanie eBooków w szkoleniach? Rozwój przywództwa… (ponad 20% respondentów).
- Najbardziej pożądanymi funkcjami eBooków są: możliwość dodawania treści do istniejących e-książek (53% respondentów), możliwość tworzenia „zszywek” eBooków (68%), możliwość umieszczania w eBooku komentarzy i komunikatów dla innych użytkowników (50%), dostosowanie eBooka do indywidualnych preferencji (50%), możliwość komunikacji eBooka z platformą szkoleniową (66%), możliwość łatwego dodawania elementów interaktywnych do eBooka (53%), możliwość wysyłania w modelu push notyfikacji o zmianach w eBooku (59%).
- Respondenci wskazują przy tym, że są mocno nieusatysfakcjonowani z rezultatów korzystania z eBooków. Tylko opk. 13% jest zadowolonych, a kolejne 27% jest częściowo zadowolonych…
Konkluzja? Rynek eBooków to wciąż w dużej mierze rynek typowy dla tzw. innowacji 1.0. Jest to rynek kształtowany przez wyobrażenie eBooka jako typowej książki, tyle, że dostępnej na komputerze lub dedykowanym tej formule urządzeniu. Potrzebny jest kolejny krok… Krok w kierunku innowacji 2.0 – czyli twórczemu i kreatywnemu podejściu do stosowania tej formy rozwojowej. Co mogłoby dać impuls do tejże innowacji? Na przykład:
- umieszczanie w eBookach interaktywnych form znanych z e-szkoleń (quizy, kwestionariusze, ćwiczenia, testy),
- wbudowanie w eBooki mechanizmów budujących relacje między ich czytelnikami (możliwości notowania, komentowania, polecania, oceniania, wysyłania sobie fragmentów publikacji, etc.),
- wkomponowywanie eBooków w procesy rozwojowe – traktowanie ich nie tylko jako formę samorozwoju realizowanego poza godzinami pracy, ale także jako ważny komponent szerszego, sformalizowanego programu,
- skomunikowanie eBooków z platformami rozwojowych (LMS, LCMS) pozwalającymi na monitorowanie pracy osób szkolonych z eBookiem oraz z jego poszczególnymi częściami (np. umieszczonym w nim quizem),
- budowanie eBooków tak, aby dopasowywały się do indywidualnych preferencji, potrzeb i możliwości osób szkolonych pod względem zarówno formy, jak i treści.
Wygląda na to, że najwyższy już czas, aby przestać utożsamiać eBooka z PDFem i zacząć szukać w tej formule nowej wartości…
Z tymi kosztami druku to warto też policzyć ile e-booków drukuje się na drukarkach aby je przeczytać. ;-).
Rozwój przywództwa z e-booków. Dobre.
Co do e-książek… ja mam kindla. Od ponad 4 lat leży na półce. Czytam i kupuję nadal papierowe książki. Zastanawiam się tylko od czasu do czasu, czy nie powinienem kupić kindla paperwhite. To nowsza wersja, lepszy kontrast, większy ekran. I ten stary miałby kompana na półce obok siebie… ;)
Fajne podsumowanie – bardzo inspirujące informacje w kontekście zarządzania wiedzą. Dziękuję Panie Marku! A propos Twojego komentarza Michał to kindla nie mam, co to? :) Papierowe książki uwielbiam, zwłaszcza jak je dostaję a nie kupuję. A jak coś przeczytam to lubię pożyczać bliskim, bo wtedy dzieją się rzeczy magiczne :) To się dopiero nazywa solidna podstawa do polecania WSZYSTKIEGO :)
Kilka lat temu zrobiłem mini-ankietę wśród kilkudziesięciu respondentów dotyczącą książek tradycyjnych i e-książek. Nie pamiętam wyników, ale generalnie rzecz ujmując książki tradycyjne rządziły… Za szelest kartek… Za zapach… Za kinestetyczne doznania… Za całą tę magię, która otacza czytanie (nie przyswajanie informacji/wiedzy tylko właśnie czytanie)… Ja nie mam Kindla i chyba mieć nie będę bo za bardzo kocham książki (mam ich w domu pewnie z kilkanaście metrów i pewnie z 80% przeczytałem). Moja żona czyta 3 książki tygodniowo i też Kindla nie ma – woli bibliotekę.
Tak sobie myślę, że to bardziej organizacjom zależy na zamianie książek na e-booki niż czytelnikom/pracownikom. Ale (stawiam taką tezę) może jest tak dlatego, że ogromna większość e-booków to e-booki 1.0 (które nie dostarczają REALNEJ przewagi nad typową książką), a nie 2.0?
Do samego nazewnictwa poziomów zaawansowania nie przywiązywałabym większej wagi. Myślę natomiast, że od e-booka (zwłaszcza w kontekście wykorzystywania tego narzędzia w organizacji) powinniśmy oczekiwać znacznie więcej niż tylko standardowego pdfa lub publikacji fleshowej. Interaktywne pozycje, zintegrowane z różnymi źródłami wiedzy w organizacji (np. wybranymi treściami w intranecie, platformą e-learningową, webinarami) mogą być bardzo efektywnym narzędziem rozwojowym + ułatwiającym dostęp do firmowej wiedzy niezależnie od czasu oraz miejsca. Dobrze jest jednak od czasu do czasu dokupić papierową książkę do firmowej biblioteki. Możliwość przekartkowania czegoś, co ma duszę :), a następnie przyniesienia publikacji na firmowe spotkanie jako wstęp do dyskusji też jest ciekawym rozwiązaniem. Takich doświadczeń myślę że e-booki niestety nie zapewnią.
No ale właśnie to nie chodzi o nazewnictwo tylko o funkcje/możliwości takiego e-Booka. Znacznie łatwiej np. wprowadzić odpowiednio opracowanego e-Booka w ścieżkę sformalizowanego rozwoju niż tradycyjną książkę. No ale taki e-Book nie może być zwykłym PDFem (albo skanem zwykłej książki), ale musi np. mieć możliwość komunikacji z platformą e-learningową, albo mieć zaszyte w sobie mechanizmy sprawdzające wiedzę…
Wiem, że nikomu z nas nie chodzi o nazewnictwo. Kilka lat temu czytałam Pana książkę siedząc w BUW-ie – chwile bezcenne i bardzo rozwojowe :)
Piszę w zespole następną – mam nadzieję, że będzie znacznie ciekawsza… :)
No i… też papierowa. Nawet BARDZO papierowa. Choć będzie miała też swoją wirtualną emanację.
Świetnie! Chętnie wypożyczę ;)