83. Stres vs. kariera. Niespodziewany wynik
Nadmiar stresu jest zły. Tak? No tak. Nie ma na razie bezpośrednich wskazań badań o tym, że stres jest bezpośrednią przyczyną chorób. Ale, w wersji przewlekłej, jest niezwykle ważnym czynnikiem wspomagającym wszelkie chroniczne problemy ze zdrowiem, zaczynając od depresji, a kończąc na raku. Badania wskazują, że jest też najistotniejszym pojedynczym czynnikiem determinującym długość życia ludzi i zwierząt.
Dzisiejsze miejsca pracy oferują nam całą baterię bodźców wspomagających poczucie stresu. Napięte terminy, rosnące cele, absurdalne raporty , dodatkowe aktywności zabierające czas (jak np. ocena 360). Menedżerów denerwują pracownicy, a tych, menedżerowie. Do tego dochodzą klienci. Jest stresująco, zjawiska takie jak kryzys tylko to wspomagają. Znacie wzór ? x 2 x 3? Połowa pracowników w porównaniu do ?kiedyś?, ma wytworzyć w dwukrotnie większym tempie pracy trzy razy takie wyniki.
Naturalną cechą społeczeństw, a co za tym idzie, organizacji, jest hierarchia. Szczeble organizacyjne, nazwy stanowisk, podległości, miejsca na parkingu, dodatkowe benefity. Im jesteś bliższej szczytu tej piramidy, tym teoretycznie lepiej. A jak ze stresem? Intuicyjnie wydaje się, że im wyższe stanowisko, tym jest on większy. Zarządzający kilkunastoosobowym zespołem, czy wreszcie całą firmą ma znacznie więcej ?na głowie?, niż asystent czy specjalista. Ma też większą odpowiedzialność. Jeśli posłuchać menedżerów i prezesów, poczytać wywiady z nimi, łatwo dojść do wniosku, że im wyżej w organizacji, tym stres i jego destrukcyjny wpływ na ludzi jest większy.
Czy na pewno? Jednak nie do końca. Udowadniają to wnioski z ponad 25 lat pracy badawczej profesora Michaela Marmot?a z University College London, guru w temacie stresu i jego wpływu na organizmy żywe, w tym ludzi. Otóż, okazuje się, że negatywny wpływ stresu na zdrowie człowieka jest wprost zależny od możliwości kontrolowania naszych reakcji na sytuację stresową i możliwość podejmowania decyzji. Jeśli spędzasz od czasu do czasu kilkadziesiąt minut w korkach, to dobrze znasz ten mechanizm. Ile razy zdecydowałeś się jechać dłuższą drogą, byle tylko jechać, a nie tkwić bezczynnie wśród innych samochodów? Często wychodzę z założenia, że lepiej jechać, nawet jeśli dojadę do celu później niż w korku. Od razu robi się lepiej na sercu.
Wróćmy do pracy. Im wyższa pozycja w firmie, tym więcej zależy od Ciebie. W uproszczeniu: w większym stopniu to Ty podejmujesz decyzje, a w mniejszym jesteś biernym wykonawcą, nie mającym wpływu na swoją rzeczywistość. Napisałem, że w uproszczeniu, bo spore znaczenie będą miały inne czynniki otoczenia pracy, takie jak np. wygląd biura, czy kultura organizacyjna. Mimo dużego poziomu stresu idącego z rosnącą odpowiedzialnością, długich godzin pracy, przy możliwości decydowania, ma on na nas znacznie mniej niekorzystny wpływ. Tak pokazują badania Marmot?a, więcej o nich między innymi tutaj. Znacznie bardziej destrukcyjne będą nerwy przy których nie mamy możliwości zmiany rzeczywistości – a tych znacznie więcej jest na niższych stanowiskach.
Morał? W wersji korporacyjnej: wspinanie się po szczeblach kariery wydłuża nasze życie. Redukuje paradoksalnie poziom stresu, nie znosząc go całkowicie, ale powodując że jest bardziej strawny i mniej destrukcyjny. W wersji dla pozostałych: im wyższy Twój status (materialny, społeczny, poziom prestiżu), tym lepiej dla Twojego zdrowia. A zatem wspinajmy się. I rozwijajmy. A niekiedy nawet róbmy to jednocześnie ;)
Plus prawdopodobnie im wyższy prestiż, pozycja itd. tym większe samozadowolenie co niweluje ewentualny stres.
Ciekawe jak to jest z kontrolą emocji? Czy jeśli jesteś w stanie bardzo mocno ukrywać swoje emocje albo w ogóle jakby odrzucać je od siebie to Twój poziom stresu jest mniejszy?
Ciekawe wyniki. Nasuwa mi się pytanie, czy obniżenie złego wpływu stresu w sytuacjach silnie stresogennych, gdy jednak mamy możliwość kontroli i decydowania nie jest również związane z tym, że w gruncie rzeczy gdy mamy wpływ na sytuację, wyjście ze strefy komfortu psychicznego nie jest tak ?brutalne?, bo wiemy, w jaki sposób znowu stan komfortu osiągnąć? Czyli opuszczenie strefy komfortu jest chwilowe i mamy tę pewność, że za moment, przy podjęciu określonych działań do tej strefy wrócimy, a nasz mózg już się wyszkolił i nauczył takie sytuacje rozpoznawać.
Ciekawe. Już samą decyzję o „wspinaniu się po szczeblach kariery” porównałbym do wyboru drogi dłuższej, ale bez korka :)
Jednak na wyższych stanowiskach też są sytuacje stresogenne i mają zupełnie inną naturę niż te na niższych. Jest to oczywiście związane z poziomem odpowiedzialności i tym, że czasami też nie można wpłynąć na sytuację tak, jakby się chciało.
Może pozytywne wyniki badań wśród menedżerów wynikają też stąd, że ludzie przez lata kariery jakoś uczą sobie radzić ze stresem?
@Kasia: to chyba bardziej indywidualne różnice pomiędzy osobnikami i na tym się nie do końca znam.
@Agnieszka: pewno tak jest. kluczowe jest poczucie wpływu na swoją rzeczywistość…
@Paweł: Na pewno są to jakieś uśrednienia i sposób reakcji na stres ma duże znaczenie. I tu będzie to istotne, bo często jest tak że jeśli się rozwijasz, to masz otwarty umysł, gdy masz otwarty umysł – zastanawiasz się też jak z tym wszystkim sobie radzić…aby nie zwariować ;)
Pozdrawiam !