Zmiany, poza tymi nagłymi, zachodzą zwykle powoli i na co dzień ich nie widać.
Kilkanaście dni temu byłem w Toruniu, na weekend. Była to o tyle ciekawa wycieczka, że odwiedziłem to samo miasto 10 lat temu, z podobną wizytą. Podczas obu wypadów szwędałem się po centrum, zwiedzałem, jadłem, obserwowałem, itd.
W przypadku Torunia, mimo iż miasto po dekadzie jest oczywiście mniej więcej takie samo, to trzy różnice, które rzuciły mi się w oczy, są dość istotne.
- Dziesięć lat temu jechałem z Warszawy do Torunia starą drogą przez Włocławek. Długo, wąsko i z remontami. Żmudnie. Teraz dojechałem bez zatrzymywania się, przez Stryków i autostradę A1. Różnica w komforcie – gigantyczna.
- Na miejscu słychać dziś bardzo wielu obcokrajowców – mimo marcowego terminu, zimna i deszczu.
- Podczas wizyty AD 2015 udałem się do Żywego Muzeum Piernika. To, że nie było go na mapie atrakcji turystycznej 10 lat temu, o niczym nie świadczy, bo tego typu miejsca powstają i znikają z biegiem czasu, ale sposób prezentacji tematu, jakim zajmuje się muzeum jest niezwykle nowoczesny. Każdy zwiedzający bierze udział w interaktywnym, atrakcyjnym, nieinwazyjnym show, pokazującym jak kiedyś wytwarzało się pierniki. Muzeum otrzymało nagrodę Turystyczny produkt roku 2008 – całkiem zasłużenie. Wydaje mi się, że 10 lat temu niewiele było w Polsce tego typu doskonale przygotowanych i zorganizowanych miejsc dla każdej kategorii wiekowej turystów.
Dekada to szybko upływający kawał czasu, który zgrabnie podsumowuje cytat pisarza C. S. Lewisa.
W wolnym tłumaczeniu: zabawnym jest, jak z dnia na dzień nic się nie zmienia, ale gdy spojrzysz za siebie, wszystko jest inne.
W ciągu ostatnich kilku tygodni byłem też na lokalnej (czyt. krajowej) konferencji HR. Tytułu nie podam, bo ocenę co do jakości merytorycznej mam taką sobie, nie po raz pierwszy, niestety. Podczas konferencji towarzyszyło mi silne uczucie de ja vu. Miałem wrażenie, że o tym samym już kiedyś słyszałem, nie raz, wcale, nie rok, czy dwa lata temu. Rosnąca rola HR, strategiczny HR, profesjonalizacja HR, HR musi się stać partnerem dla biznesu, rosnąca rola biznes partnerów, talenty jako wyzwania… Hm… zadumałem się.
Trochę w kontrze do tego, pomyślałem, że przekonanie o tym, że wszystko już było jest złe i że w tym przypadku zmiany są być może niedostrzegalne, tak jak w zdaniu na powyższym obrazku. W czasie konferencji przypomniał mi się fragment opisywanego niedawno na blogu raportu Bersina, ale w jego nieomawianej tu części, tej, która dotyczy ewolucji HR. Sedno tego, co o ewolucji HR pisze Bersin znajdziesz na poniższym rysunku.
Grafika mówi w o tym, że (na świecie / na zachodzie), w latach 60 i 70 HR był techniczną i administracyjną funkcją zaplecza organizacji, skupioną na sprawach pracowniczych, w uproszczeniu na tym dzisiaj po części zrobi tzw. twardy HR (kadry, płace). Lata 80 i 90 to zmiana na funkcję wspierania menedżerów i świadczenia usług dla reszty organizacji. Ostatnie 10 lat, to ewolucja w kierunku kompleksowego pozyskiwania, utrzymywania i rozwoju talentów. Dziś i nadchodzące jutro, to przesunięcie do pełnego zintegrowania z biznesem, z realizacją roli wewnętrznego doradcy, konsultanta, doskonale rozumiejącego biznes (nie tylko własny, ale też konkurencji i… biznes w ogóle).
Bardzo trudno odnieść taki podział do generalizacji na temat tego, gdzie jesteśmy dzisiaj, w Polsce, z HR. Wszystko zależy od branży, rodowodu, kultury, rodzaju firmy i po prostu od konkretnej, pojedynczej organizacji. Na pewno oscylujemy pomiędzy pierwszymi trzema szczeblami, częściej pomiędzy pierwszym i drugim, sięgając niekiedy trzeciego. Na czwarty, opisany przez Bersina poziom, HRu zintegrowanego z biznesowym krwiobiegiem firmy, wspina się niewiele organizacji na świecie, myślę, że u nas też będzie to wyjątek. Niezależnie od tego, warto mieć tę duża strzałkę z rysunku powyżej w tyle głowy – niejednokrotnie droga jest ważniejsza niż cel ;-).