80. Chcesz być lepszym menedżerem ? wyjedź za granicę
Zachodnie koncerny zawsze chętnie przysyłały swoich pracowników do polskich oddziałów. Początkowo obejmowali oni tylko najwyższe stanowiska, z czasem zdarzało się to na coraz niższym poziomie, włączywszy zwykłych praktykantów. Przyjęło się nazywać ich w skrócie ekspatami (od ang. expatriate).
Moje doświadczenia z ekspatami zazwyczaj były pozytywne. Mieli szeroką wiedzę i masę doświadczeń zawowodych, często wtedy w Polsce niedostępnych. Wydawali mi się nie tylko bardziej obyci w biznesie od swoich polskich odpowiedników, ale też potrafili spojrzeć na problem z zupełnie innej strony.
Tymczasem w najnowszym, wrześniowym numerze Harvard Business Review, ukazały się własnie wyniki badań, które potwierdzają, że osoby z międzynarodowym doświadczeniem są bardziej kreatywne, lepiej rozwiązują problemy, częściej wymyślają nowe produkty i w końcu ? częściej są promowani. Autorzy przeprowadzili serię eksperymentów z udziałem m.in. studentów MBA, studentów Sorbony, czy izraelskich menedżerów pracujących w Dolinie Krzemowej. I to właśnie dzięki tej ostatniej grupie naukowcy dokonali też drugiego odkrycia – nie tylko sam pobyt za granicą pozytywnie wpływa na pracownika, ale także jego skłonność do przyjęcia lokalnej kultury.
Wnioski dla mnie są dwa:
- Jeśli macie w swoim otoczeniu jakiegoś ekspata, warto mu ułatwić poznanie naszej kultury, integrację z zespołem, itd.
- Warto zostać ekspatem, żeby poszerzyć horyzonty i stać się lepszym menedżerem. Kierunek chyba nie ma znaczenia ? a przynajmniej autorzy artykułu nic o tym nie powiedzieli – chodzi o samą ekspozycję na nową, odmienną kulturę.
I tylko jedna wątpliwość tłucze mi się po głowie: co tu jest przyczyną, a co efektem. Artykuł w HBR sugeruje, że to praca za granicą wpływa na bycie lepszym pracownikiem, tymczasem mnie wydaje się, że może po prostu firmy statystycznie znacznie częściej wysyłają za granicę lepszych pracowników. No ale przecież nie będę podważał reputacji HBR? tym bardziej że nie zmienia to żadnego z moich dwóch wniosków.
No właśnie, trochę nie wiadomo co przyczyną, co skutkiem. Z moich obserwacji badań wielu firm i poznawania ich wyzwań, wynika że widoczny jest następujący trend w tym „kto przyjeżdża do Polski”: wiele lat temu (lata 90), nasz kraj był bardziej miejscem zsyłki pośledniej jakości menedżerów. To spore uproszczenie, ale „jak nie nadawałeś się na miejscu, to może pojedź tam.” I w pewnym stopniu rozwiązywało to problem.
Teraz zaś, w znakomitej większości tak nie jest. Jest chyba mniej expatów i też – poza trendem o którym piszesz, że są na nizszych stanowiskach – to na tych wyższych wysyła się ludzi, którzy są w stanie wycisnąć z biznesu ile się da. Czyli być mocno skutecznym, niekoniecznie sentymentalnym.
Raz jeszcze – to uproszczenie, będzie na pewno sporo wyjątków.
Zgadzam się z tezą autorów, że doświadczenie zdobyte w pracy za granicą pomaga zwiększyć naszą efektywność (bo do tego wszystko się sprowadza). Dzieje się tak, bo musimy się trochę wysilić wchodząc w nowe środowisko pracy, tzn. staramy się być bardziej otwarci, uważniej słuchamy, uczymy się nowej kultury pracy (może właśnie bardziej efektywnej), w końcu poznajemy też inne rynki i mechanizmy nimi rządzące. To wszystko pozwala poszerzyć horyzonty, a im szersze horyzonty, im więcej innych niż dotychczasowe (czasem dziwnych i niezrozumiałych na początku ;)) bodźców, z którymi się zetknęliśmy, tym wyższy później poziom naszej kreatywności, większa łatwość w szukaniu możliwie najszerszego wachlarza rozwiązań, większa otwartość na pomysły, na drugiego człowieka, większa tolerancja i tym samym mniejsza skłonność do działania sztampowego, do rutyny.
Nie zgadzam się też z tezą, że firmy wysyłają za granicę lepszych pracowników i stąd takie wyniki badań HBR. Doświadczenie za granicą naprawdę dużo daje i o ile nie jesteś totalnie zamkniętym w sobie człowiekiem, którego nic nie jest w stanie zainteresować, to nawet bez większego wysiłku (i bez takiej ilości komórek glejowatych w mózgu jak u Einsteina;)) jesteś w stanie poznać i nauczyć się bardzo fajnych rzeczy, które na pewno zaprocentują w przyszłości.
IMHO – ekspozycja na inne kultury, otwartość na inność, znajomość innych realiów życia i kultur, różnorodność doświadczeń nie musi być związana z doświadczeniami zawodowymi, by pomagać i w życiu, i w pracy. Wystarczy np. dziecięciem będąc pomieszkać trochę „gdzie indziej”, a już inaczej patrzy się na świat. Brakuje tego np. niektórym naszym politykom…
Jakiś czas temu czytałam o badaniach (ale nie pamiętam gdzie… więc niestety, nie zacytuję), które mówiły, że wyjazdy wzbogacają kreatywność, ale pod warunkiem, że jedzie się do kraju z innym językiem niż właśny ojczysty (brytyjczyk w Australii nie da rady). No i oczywiście, że będzie się tego języka chciało choć troche liznąć, a nie tylko rozmawiać ze wszystkimi w swoim jezyku ojczystym :) To może być argument przeciwko tezie, że wysyłają najlepszych