Zachodnie koncerny zawsze chętnie przysyłały swoich pracowników do polskich oddziałów. Początkowo obejmowali oni tylko najwyższe stanowiska, z czasem zdarzało się to na coraz niższym poziomie, włączywszy zwykłych praktykantów. Przyjęło się nazywać ich w skrócie ekspatami (od ang. expatriate).
Moje doświadczenia z ekspatami zazwyczaj były pozytywne. Mieli szeroką wiedzę i masę doświadczeń zawowodych, często wtedy w Polsce niedostępnych. Wydawali mi się nie tylko bardziej obyci w biznesie od swoich polskich odpowiedników, ale też potrafili spojrzeć na problem z zupełnie innej strony.
Tymczasem w najnowszym, wrześniowym numerze Harvard Business Review, ukazały się własnie wyniki badań, które potwierdzają, że osoby z międzynarodowym doświadczeniem są bardziej kreatywne, lepiej rozwiązują problemy, częściej wymyślają nowe produkty i w końcu ? częściej są promowani. Autorzy przeprowadzili serię eksperymentów z udziałem m.in. studentów MBA, studentów Sorbony, czy izraelskich menedżerów pracujących w Dolinie Krzemowej. I to właśnie dzięki tej ostatniej grupie naukowcy dokonali też drugiego odkrycia – nie tylko sam pobyt za granicą pozytywnie wpływa na pracownika, ale także jego skłonność do przyjęcia lokalnej kultury.
Wnioski dla mnie są dwa:
- Jeśli macie w swoim otoczeniu jakiegoś ekspata, warto mu ułatwić poznanie naszej kultury, integrację z zespołem, itd.
- Warto zostać ekspatem, żeby poszerzyć horyzonty i stać się lepszym menedżerem. Kierunek chyba nie ma znaczenia ? a przynajmniej autorzy artykułu nic o tym nie powiedzieli – chodzi o samą ekspozycję na nową, odmienną kulturę.
I tylko jedna wątpliwość tłucze mi się po głowie: co tu jest przyczyną, a co efektem. Artykuł w HBR sugeruje, że to praca za granicą wpływa na bycie lepszym pracownikiem, tymczasem mnie wydaje się, że może po prostu firmy statystycznie znacznie częściej wysyłają za granicę lepszych pracowników. No ale przecież nie będę podważał reputacji HBR? tym bardziej że nie zmienia to żadnego z moich dwóch wniosków.