33. Praca w domu
Według badań CoreNet, 86% firm z listy Fortune500 oferuje swoim pracownikom możliwość elastycznego podejścia do pracy w biurze. 40% z tych firm, takie programy ma już od ponad 5 lat. Elastyczność ta najczęściej oznacza możliwość pracy w domu, przez część dnia / tygodnia. Ciekawie wypada porównanie Europy z Ameryką Północną: 51% respondentów europejskich ma lub wprowadza właśnie taką opcję. W Ameryce jest to 83%. Tu pewno istotną rolę mają odległości dojazdów do pracy.
Nie dokładne liczby są tu ważne, ale skala zjawiska, która jest już bardzo wyraźna. Sam od około 3 lat staram się pracować raz na jakiś czas w domu (zwykle jest to raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie). Zrobiłem sobie takie małe badanie wewnętrzne swoich przemyśleń nad plusami tego rozwiązania, i oto one:
- Nie tracę czasu na dojazd do pracy (zaoszczędzone ok. 1 – 1,5 godziny dziennie).
- Jestem bardziej efektywny, zwłaszcza w pracy koncepcyjnej – kontakty społeczne ograniczone są do minimum. Jeśli ktoś dzwoni, lub pisze maila, to wtedy tylko, gdy ma konkretną sprawę, nie gdy akurat zobaczyliśmy się na korytarzu, w kuchni, etc. (i vice versa, ja też kontaktuję się mniej).
- Mam w pewnym stopniu poczucie „wolności” – choć praca w domu bywa niekiedy bardziej intensywna niż w biurze, to jednak dla mnie z psychologicznego punktu widzenia, dzień pracy w domu ma bliżej jest do dnia wolnego niż do dnia pracy. Nawet jeśli jest niemalże cały „zapracowany”. Dla higieny psychicznej, 4 dniowy tydzień poza domem bywa potrzebny.
- …nie muszę prasować koszuli poprzedniego dnia ;) mała rzecz, a cieszy.
Co do często przytaczanych oszczędności typu „oszczędzam na paliwie”, to można też popatrzeć z drugiej strony: zużywam prąd w domu, etc. Zresztą, przy pracy raz na tydzień poza biurem, to te oszczędności są niezauważalne.
Ciekawe jest to, że do takiego trybu pracy musiałem się przyzwyczaić. Początki były trudne. Próbowałem ładnych kilka lat temu i po pierwszych 2-3 podejściach zarzuciłem pracę w domu na ponad rok. Byłem nieefektywny, za dużo rzeczy w domu mnie odrywało od tego, co teoretycznie robić powinienem. Co mi pomogło? Kilka sytuacji, w których nawał zadań był tak duży, że nie mogłem pozwolić sobie na rozpraszacze. Po kilku dobrych doświadczeniach, gdy okazało się że „działa”, niejako nauczyłem się funkcjonować w trybie „praca w domu”.
Niebezpieczeństwo? Chyba jedno… nie ma tzw. „unwind”, czyli procesu mentalnego zamykania za sobą dnia roboczego. Zwykle odbywa się on dla mnie w samochodzie, gdy wracam pół godziny do domu. I chyba łatwiej też przeholować z czasem pracy, o ile lubi się to, co się robi.
Praca w domu jest ciekawą możliwością przy założeniu, że nie masz naturalnych „dystraktorów”. To taki eufemizm na dzieci…:)
Ćwiczę ten model od kilku lat – wierz mi, nie ma nic gorszego dla Twojej efektywności jak głowa dziecka, które stoi w drzwiach do pokoju, patrzy się na Ciebie swoimi wielkimi oczami i wyraża nimi nadzieję, że już za chwilę się z nim pobawisz.
Rada? Zaczynam pracę od 7.00 i kończę około 14.00 (jak wracają ze szkoły/wcześniej przedszkola). Potem robię dogrywkę wieczorem. Skutek – myślę o pracy od świtu do późnych godzin wieczornych (niestety).
model 4-1 (4 dni w biurze, 1 w domu) rzeczywiscie moze dobrze dzialac, ale juz 1-4 sobie nie wyobrazam – za duze ryzyko, że przeksztalci sie w model 1-6 ;)
Ja mam jakies 5 lat doswiadczenia w pracy w domu :)
Uwazam, ze kluczowe jest rozroznienie: praca dla kogos vs. praca dla siebie.
Jezeli pracujesz dla kogos to swietnie jest raz na czas nie musiec isc do biura.
Jezeli pracujesz dla siebie – i z definicji robisz to w domu – to bardzo latwo jest wyprodukowac sobie toksyczne srodowisko – gdzie nie masz miejsca ani okazji aby odreagowac pracowe stresy.
Dochodze do wniosku, ze aby skutecznie pracowac w domu na stałe, to trzeba by miec osobny pokoj na gabinet – tylko do pracy. A i tak to nie gwarantuje, ze bedziesz konczyl prace o rozsadnych godzinach :)
Ciężko było znaleźć ten artykuł w google, strona ciekawa, zasługuje na lepsze pozycje w wyszukiwarkach. Pozycjonowanie w 2015 stało się skomplikowane, jest coś co ci się napewno przyda, poszukaj sobie w google – niezbędnik dla każdego webmastera
MarekK – dziękuję za komentarz i sugestie co do pochylenia się nad pozycjonowaniem. Spojrzę na ten temat. Pozdrawiam!