Wyobraźcie sobie, że 20 lat temu (zakładając, że macie tyle lat co dzisiaj, nie 3, czy 4 ;)), ktoś podchodzi do Was i opowiada o urządzeniu wielkości dłoni dziecka, które pozwoli Wam na sprawdzenie dowolnej informacji, zrobienie zakupów wysyłkowych, sprawdzenie rozkładu pociągów, przeanalizowanie drogi dojazdu do dowolnego miasta w Europie z miejsca w którym stoicie, obejrzenia zdjęcia zrobionego 30 sekund temu przez znajomego na drugim końcu Polski, przechowującego w swoim małym wnętrzu zawartość kilkuset płyt (winylowych?) z muzyką, pozwalającego porozmawiać praktycznie z każdym, kogo znacie.
Zastanawiam się jaka byłaby pierwsza reakcja. Czy:
1) „Nie rozumiem za bardzo o co chodzi, bo to się nie trzyma logiki.”
2) „Po co miałbym mieć takie urządzenie?”
Stawiam na jedną z tych dwóch opcji, z preferencją tej drugiej.
Wszystkie opisane wyżej funkcjonalności (i dużo więcej) mamy w nowoczesnych telefonach komórkowych. To, co dzisiaj wydaje się naturalne i ?codzienne?, kilkanaście, dwadzieścia lat temu było raczej ?nie do pomyślenia? dla zwykłego śmiertelnika.
A teraz obejrzycie ten film. Cierpliwości, zwłaszcza przez pierwsze 2 minuty, potem najprawdopodobniej nie będziecie mogli oderwać oczu ;). Science-fiction w rzeczywistości, na razie jako prototyp.
Oczywiście nie wiadomo, czy tego typu urządzenia wejdą do masowego użytku / zastąpią telefony komórkowe. Niemniej jednak można snuć dziesiątki zmian, które wprowadzić mogą do naszego życia, sposobu funkcjonowania np. serwisów konsumenckich (dane z rynku od setek użytkowników ? on-line), działów marketingu, czy szkoleń. Trener z takim kombajnem na sznurku na szyi będzie mógł o wiele prościej np. nagrać scenkę, odtworzyć jej modelową wersję, pokazać przykłady, zdjęcia. Wszystko to można już dzisiaj, ale zajmuje więcej czasu / miejsca, niż przy użyciu pokazywanego prototypu.
Będzie zatem szybciej, sprawniej, ciekawiej, więcej informacji, więcej. No chyba, że się zepsuje… I jak wtedy wybierzemy które kupić wino, czy też, który papier toaletowy ma najlepsze recenzje?