HR jest często kojarzony z rozwojem. Rozwój, to nic innego, jak wychodzenie poza strefę komfortu. Robienie więcej, niż wydaje Ci się, że możesz zrobić, robienie rzeczy, które wydawały się niemożliwe. W przypadku Euro 2012 nie zrobiliśmy wszystkiego, ale na pewno więcej, niż udałoby się bez tego turnieju. Z perspektywy historii, nawet dla mnie, gdy mam 34 lata, to Euro w Polsce wydaje się nadal czymś z kart książek sci-fi (tak jak to, że mam bilety na mecz otwarcia, hihi ;)).
Wielu z nas wychowało się we wszechobecnym przekonaniu że się nie da, bo takie były czasy, jeszcze nie tak dawno wbrew pozorom. A jeśli nie czasy, to przekaz dookoła, w domu, w szkole, w mediach. Nie założyłbym się, że jesteśmy narodem z wysoką samooceną – zarówno na poziomie zbiorowości, jak i poszczególnych obywateli.
Pamiętam jak miałem 10 lat i mama wysłała mnie po 20 jajek do sklepu. Stałem 2 razy w długim ogonku, bo sprzedawali maksymalnie po 10 jednej osobie. Teraz wydaje się to nienormalne. Nikt wtedy nie myślał o Euro, nie mieliśmy nawet jednego normalnego stadionu. I wielu, naprawdę wielu innych (normalnych) rzeczy. Nie tylko wtedy, ale też nawet w roku 2000, jeśli ktoś powiedziałby mi, że zorganizujemy Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, to postukałbym się w czoło. To przecież niemożliwe. A jednak. Yes, we can. Dostrzegajmy pozytywy. A jak coś się nam nie podoba, próbujmy to zmienić. Można psioczyć na nasz hymn euro, a można go przerobić na taką perełkę jak poniżej. Enjoy.
p.s.
Jeszcze się nie zaczęło, a ja jestem cholernie dumny z tego że zaraz się zacznie – u nas. To naprawdę niesamowite.
p.s.2
Doskonały terminarz całego turnieju – wszystko w jednym miejscu, na jednym ekranie. Genialne.