HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Strona główna
Wywiady i artykuły
O autorze
Kontakt (i współpraca)
HR ma znaczenie - HR, kultura, efektywność osobista, zespołowa, organizacyjna. Praca i kariera. O tym jest ten blog.
  • Strona główna
  • Wywiady i artykuły
  • O autorze
  • Kontakt (i współpraca)
Browsing Tag
iron man
Efektywność indywidualna•Inne

143. Ironman 2

24 października 2012 Michał Zaborek 2 komentarze

Tym razem będzie o efektywności osobistej, stawianiu i realizowaniu celów. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Marcinem Koniecznym, moim przyjacielem, Ironmanem. Marcin wystąpił ponad tydzień temu na Mistrzostwach Świata w triathlonie, w Kona na Hawajach. (Więcej tutaj: http://ironman.com). W swojej kategorii wiekowej (40-45 lat), zajął bardzo dobre, 19 miejsce.

 

Michał: Co zmieniło się od naszej rozmowy z września 2009? Wspominałeś wtedy o Hawajach, jako o marzeniu, tymczasem teraz masz ten start już za sobą.

Marcin Konieczny: Zakończył się pewien etap w moim sportowym życiu. Etap, który jest bardzo ważny, niedostępny dla wszystkich, odrobinę ekskluzywny. Po pierwsze ze względu na fundusze potrzebne do wystartowania w Kona. Po drugie, pokazujący, że trzeba mieć odrobinę talentu – wielu moich kolegów jest świadomych, że nie mają szans na kwalifikacje do Mistrzostw Świata. Po trzecie, jest związany z przełomem, który nazywa się osiągnięciem wieku dojrzałego, czyli 40 lat. Nie chcę wchodzić w dyskusje czy to mało czy dużo – dla mnie a w sam raz… ;) W każdym razie połączenie tych elementów fajnie się zgrywa. Od początku swojej triathlonowej przygody czułem, że mi się to uda. Stąd celem jest mistrzostwo świata a uczestnictwo w MŚ jest tylko etapem na drodze do tego celu.

Czy przygotowujesz się teraz inaczej? Co się zmieniło?

Jeśli chodzi o generalne podejście do treningu, to zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim pojawił się trener, który dba o moje przygotowania. Pewnie sam bym przygotował się równie skutecznie (w końcu aktualna życiówka w Ironmanie jest sprzed okresu trenerskiego), ale za to nie muszę marnować czasu na myślenie o tym, co powinienem robić w następującym tygodniu. Nie martwię się już tym więcej, tylko realizuję plan przygotowany przez osobę, którą znam, której ufam, z którą mam świetne doświadczenia współpracy. Koncentruję się więc na trenowaniu. Tym bardziej, że jeśli chodzi o ilość czasu netto spędzanego na treningach, to jest ona zatrważająca. W okresie BPS (bezpośrednie przygotowanie startowe) jest to 25-30 godzin tygodniowo. Doliczając do tego pracę szkoleniową, tzw. „relacje rodzinne?, to trzeba dobrze to wszystko organizować. Dodatkowo pojawia się jednostka nietreningowa, ale bez niej nie byłoby ani trenowania ani wyników – regeneracja. Na szczęście może odbywać się ona równolegle do życia rodzinnego. Twierdzę, że rok 2012, dla mnie rok bez kontuzji, nie miałby miejsca bez tego elementu treningu. Podsumowując ? teraz wygląda to wszystko trochę bardziej profesjonalnie.

W jaki sposób dostać się na Mistrzostwa Świata? Jak Tobie to się udało?

Sposoby generalnie są dwa. Pierwszy to kwalifikacja sportowa ? czyli jedziesz na oficjalne zawody Ironman i awansujesz, jeśli uzyskujesz odpowiedni wynik. W mojej kategorii wiekowej w zawodach, w których startowałem było 15 wolnych miejsc dających awans ? za pierwsze 15 pozycji. Oczywiście czasami zdarza się, że osoba przed tobą nie odbierze swojego miejsca, więc nawet będąc 20 masz szansę pojechać. Ja miałem taką szanse po IM Klagenfurt w 2010, gdzie wolnych slotów było 7 a ja byłem 11-ty. Wiedziałem, że nie wszyscy przede mną będą chcieli jechać, ale mnie taka kwalifikacja nie interesowała. Jak jechać na MŚ to zasłużenie, a nie dlatego, ze ktoś inny rezygnuje. Drugi sposób, to wierność marce ? jeśli wystartujesz w 10 zawodach Ironman, to za wytrwałość dostajesz slota na Hawaje w roku, w którym jest twój dziesiąty IM. Poza tymi podstawowymi są jeszcze dwie możliwości, ale one już nic z bezpośrednią rywalizacją nie mają wspólnego. Można zostać wylosowanym, czyli składasz aplikację (tak, jak po zieloną kartę) i jeśli cię wylosują, to jedziesz. Ostatni to tzw. Corporate slots. Czyli płacisz grubą kasę za możliwość występu i nikogo nie interesuje czy trenujesz czy nie ? płacisz i jedziesz.

Co Cię zaskoczyło w Kona? Jakie to są zawody?

Zaskoczyło mnie przede wszystkim to, że legenda tych zawodów ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Miejsce, poziom trudności, atmosfera, poziom rywalizacji – to elementy, które powodują, że to jest mekka triathlonu. Zaskakuje też wszechobecność tych zawodów. Widzisz to już lecąc na Hawaje, spotykając w samolocie innych zawodników, którzy są ubrani np. w stroje sportowe, koszulki startowe. Na miejscu logo Ironman jest wszechobecne. Sklepy, restauracje, imprezy, stoiska z pamiątkami, zniżki dla startujących ? wszystko ologowane. Mimo ogromu imprezy i ilości w niej startujących zawodników, wszystko jest profesjonalnie przygotowane. Ja, jako zawodnik, nie doświadczyłem czekania na cokolwiek. Wszystko było na czas, na miejsce, bez czekania i frustracji. Mimo iż brałem już wcześniej udział w oficjalnych zawodach Ironman, to na Hawajach zaskakuje TŁUM. Tłum zawodników, tłum kibiców, tłum wystawców. I to wszystko na małej powierzchni ? mniej więcej ? Ursynowa, a właściwie nawet trzech przecznic ulicy KEN. ;)

Świetną rzeczą jest też parada narodów, coś a?la przemarsz ekip na olimpiadzie. Z Polski w tym roku było 6 zawodników.

Zająłeś 19 miejsce na świecie w swojej kategorii. Dla mnie brzmi to kosmicznie ? również biorąc pod uwagę, że pracujesz na pełen etat, prowadzisz szkolenia, sporo jeździsz po Polsce. Jak oceniasz ten wynik?

Im dalej jestem od tych zawodów, tym bardziej uznaję ten wynik za słaby. Słyszę wprawdzie, ze wszystkich stron, że wśród milionów osób, które mogłyby stanąć 13.10 do zawodów jest tylko 18, z którymi przegrałem, ale patrząc na to z perspektywy liczb rzeczywistych, to zarówno miejsce jak i czas są słabe. I nie jest to bynajmniej krygowanie się. Przed zawodami chciałem być w pierwszej dwudziestce. I w tym znaczeniu cel jest osiągnięty. Tylko czy nie był zbyt mało ambitny? Jednocześnie wiem, że tego dnia, przy tej formie nie dałbym rady nic więcej. To co się działo szczególnie na trasie biegowej ? skurcze, duży odcisk na stopie – powoduje, że ukończenie ich uznaję za swój osobisty sukces. Nie podejrzewałem siebie o taką wytrwałość i ilość ambicji w organizmie. Jednak jeszcze raz – moja ambicją jest być najlepszym – w kontekście tego celu 19 miejsce to kiepski rezultat. Praca na etat, szkolenia – to tylko wymówki, którymi, jeśli zacznę się posługiwać (chociaż trzeba to docenić – bo czasami jest ciężko), to w tym momencie powinienem przestać trenować. Jasną sprawą jest dla mnie, że jest już bardzo mało zawodów, gdzie będę wygrywał (stawał na pudle) w kategorii open. Dlatego ekscytuje mnie rywalizacja w grupach wiekowych. Ale wszyscy gdzieś pracujemy, każdy ma na głowie rodzinę i każdy, kto startuje żeby wygrywać wykonuje taką samą robotę. A startowanie dla ukończenia – to nie dla mnie.

O czym myślałeś na mecie, a jak o całym starcie myślisz dzisiaj, po kilku dniach?

Na mecie trudno się nie wkręcić w tę euforię, która rozpoczyna się juz na kilka dni przed startem. Euforię o tyle fajną, że pomieszaną ze strachem. Byłem naprawdę przerażony na 3 dni przed rozpoczęciem zawodów. Presja, jaką podświadomie sam na sobie wywierasz, bardzo trudne warunki pogodowe, podświadoma rywalizacja, a nawet samo przyglądanie się i porównywanie do innych zawodników (chudzi, lepszy sprzęt, bardziej przygotowani etc.) powodują, że ostatnie metry, to tak jakby ktoś otworzył w środku butelkę z szampanem. A zatem, przebiegając linię mety krzyczysz ? ukończyłem! Miałem kryzysy, miałem schodzić z trasy, ale nie dałem się i ukończyłem. Jestem świetny. Dopiero jak opada ci euforia, patrzysz na to z perspektywy i myślisz to co napisałem powyżej. Analizuję co mogłem zrobić lepiej, gdzie mocniej przycisnąć, jak inaczej się przygotować. Zawsze coś można zrobić lepiej.

Czy gdy pierwszy raz pomyślałeś ?wystartuję w zawodach Ironman?, to przeszło Ci przez myśl, żeby dojść do poziomu Mistrzostw Świata?

Pewnie jak pierwszy raz startowałem w triathlonie, to nie miałem pojęcia, ze coś takiego jak Kona istnieje. Ale potem, gdy tylko naczytałem się o MŚ, to raczej o tym marzyłem, a nie stawiałem sobie tego za cel. Teraz, patrząc na to z perspektywy tych kilku miesięcy, (już po nieudanych kwalifikacjach w Walii, gdzie miałem defekt roweru – złapałem gumę, a nie miałem zapasu, wiedziałem, że awans to tylko kwestia czasu). Wiem, że poziom MŚ to wypadkowa kilku rzeczy: celu, determinacji, dużej ilości pracy i konsekwencji oraz odrobiny talentu. To od strony zawodnika. Jeśli chodzi zaś o otoczenie, to dochodzi do tego tolerancja i wsparcie rodziny oraz sprzyjająca praca. Jeśli są spełnione te czynniki, to wiele osób może taki cel osiągnąć.

Co dalej? Jakie plany?

Teraz do końca października kompletny luz. I to pełny. Nie oznacza to braku treningów, bo trzeba wyhamowywać rozsądnie. Organizm przygotowany do wysiłku musi wygaszać się stopniowo, tak więc luźne treningi (3-4 w tygodniu). Tydzień po starcie, to wielkie żarcie. Wszystko, czego sobie odmawiałem przez cały rok, pochłaniam teraz w ilościach hurtowych. Od 1 listopada zaczynam dietę oczyszczającą, a od grudnia stopniowo będę się wdrażał w trening przygotowujący do sezonu 2013. Ten z kolei chciałbym poświęcić na życiówkę w maratonie oraz (chociaż muszę to jeszcze omówić z trenerem) start w Borównie na długim dystansie (taka powtórka z rozrywki z roku 2008).

Kiedy wracasz na Hawaje?

Wracam w 45 roku życia. Wtedy będę najmłodszym rocznikiem grupy wiekowej 45-49. A potem wracam 2022. Wtedy mam zamiar walczyć o złoty medal w swojej kategorii wiekowej.

Dzięki za rozmowę.

Dzięki

Udostępnij:
Efektywność indywidualna•Wywiady

34. Wywiad z Ironmanem

10 września 2009 Michał Zaborek Jeden komentarz

Mam dla Was zwykłą, niezwykłą historię. Od czasu do czasu jeżdżę na szkolenia, które prowadzę. Czasem sam, czasem z kimś. Od czasu do czasu prowadzę je z Marcinem Koniecznym, który jest o tyle nietypowym trenerem, że na szkolenia przywoził rower. W bagażniku, z odkręconym kołem, tak, aby się zmieścił. Po co? Ano po to, aby po południu przejechać 100 km, po pracy. Po co? Ano po to, aby któregoś (określonego dnia, który najpierw był bardzo daleko w przyszłości, a potem powoli się zbliżał) wystartować w zawodach. Zawodach Iron Man. O tym, co to za wyścig, jak się do niego przygotowywać i które miejsce w tych zawodach zajął Marcin, gdy dzień zawodów wreszcie nadszedł ? przeczytajcie sami. Historia jest fascynująca.

Michał: Czym jest wyścig Iron Man?

Marcin Konieczny: Został wymyślony przez żołnierza marines, jako zawody dla prawdziwych mężczyzn. Tak to rozumiem. Jeżeli ktoś miałby narysować testosteron to miałby on znaczek IM z oficjalnego logo (www.ironman.com). Są to również zawody indywidualne. Tutaj wszystko zależy TYLKO od ciebie. Wyścig polega na przepłynięciu 3,8 km, 180 km jazdy na rowerze oraz maratonu, czyli 42,2 km. Wszystko jednym ciągiem, bez przerwy.

Czy to najcięższe tego typu zawody? Jest coś ?szczebel wyżej??

Wszystko zależy od definicji. Nie wiem, czy supermaraton Kalisia (100km) albo biegi 24 godzinne nie są cięższe, nie wiem. Ale to, co jest fascynujące w triathlonie to, że wymusza bycie dobrym nie tylko w jednej konkurencji, ale w trzech ? poniekąd kompletnie różnych. Na rowerze pracują zupełnie inne mięśnie niż podczas biegu, na pływaniu pracują przede wszystkim ręce. A potem te zmęczone ręce muszą odpocząć na rowerze (stąd np. kierownice triathlonowe – leżaki). Przyjmuje się jednak, że jest to top of the top.

Jak trafiłeś na trasę zawodów Iron Man?

Trafiłem na trasę, bo kilka lat temu, po rozpoczęciu pracy zawodowej zacząłem obrastać w tłuszcz. Miałem brzuch i zacząłem gnuśnieć. Ponieważ w latach szkolnych biegałem (byłem wicemistrzem Polski na 2000 metrów z przeszkodami), to wróciłem do biegania. Potrzebowałem jednak jakiegoś wyzwania. Zaraz zresztą po skończeniu kariery wystartowałem 2 razy w triathlonie, ale na rowerze górskim, płynąc żabką itd., więc nie był to w pełni ?profesjonalny start?. Przypomniałem sobie te zawody, ale wiedziałem (był to rok 2007) że IM to za wysokie progi dla mnie. W Olsztynie w 2007 hobbystycznie wystartowałem w dystansie sprinterskim i? przegrałem z kretesem. Wyprzedziły mnie nawet nastolatki. Dopiero to uświadomiło mi, ze na swoim doświadczeniu biegowym tego nie zrobię. Znalazłem fajne forum i grono ludzi, którzy szykują się do ironmana (www.im2010.pl) i tak poszukałem danych do treningów. Najpierw chciałem pojechać IM w 2008 ale moje planowanie jednak przegrało z zapałem. Chociaż plan i tak był spokojny: 2007 – przebiec maraton, 2008 – zrobić wynik przyzwoity w maratonie (poniżej 3h) – w międzyczasie oswajać się z kilometrami. W ciągu tych 3 lat właściwie ciągle biłem rekordy życiowe – pierwsze 2 km przepłynięte, 3 km przepłynięte ciągiem i to crawlem, pierwsze 100 km, pierwsze 200, 100 km + 10 km biegu itd. Decyzję o IM w 2009 podjąłem po maratonie warszawskim w 2008.

Dlaczego akurat takie zawody? Czemu np. nie sam maraton?

Chyba ciągnie mnie prestiż i pewna doza elitarności.

Jak wyglądały przygotowania?

W ciągu ostatniego roku na rowerze, w basenie / jeziorze i biegiem pokonałem ok 12.000 km. Z tego w czerwcu i lipcu 2009, czyli w tzw. BPS-sie (bezpośrednie przygotowanie startowe), było to odpowiednio 1.400 i 1.500 km. A na treningi wykorzystuję każdą chwilę. Najlepiej przed i po szkoleniu.

Co na etapie przygotowań było najważniejsze / najbardziej pomocne?

W przygotowania najważniejsze było wzięcie pod uwagę WSZYSTKICH czynników, które mają znaczenie. Poza ilością kilometrów w bieganiu, jeździe na rowerze, pływaniu, szalenie dużą rolę odgrywa np. odżywianie w trakcie (to podstawowa różnica pomiędzy np. maratonem a triathlonem). W maratonie wystarczy pić. W triathlonie picie nie wystarczy. Tak więc ćwiczyłem między innymi:

  • zmienianie dętki (w warsztacie rowerowym odpowiednio wytrenowany przez kolegę zszedłem do czasu 3’11”, zaczynając od ponad 10 minut).
  • rozbieranie się z pianki do pływania
  • próbowanie różnych odżywek
  • picie i jedzenie w trakcie treningów
  • przyzwyczajenie się do jechania na rowerze z kierownicą triathlonową
  • pływanie w jeziorze na orientację ? to o tyle ważne, że nie jest łatwo płynąć najkrótszą drogą do pięćdziesięciocentymetrowej bojki, która jest 1 km od ciebie w okularkach, które mogą parować pod słońce i przy fali.

Momenty zwątpienia ? były? Jeśli tak, to jakie i dlaczego?

Nie było. Założyłem sobie, ze pierwsze zawody ukończę w czasie treningowym – czyli zsumowałem czasy, jakie osiągałem na treningach (1h20 pływanie+ 6h rower+3h20′ bieg) + lekkie kryzysy + zmiany, co dało mi 12 godzin. Pomyślałem, że jeśli coś urwę, to będzie jeszcze lepiej. Miałem kryzys na 30 km maratonu – ale to zawsze jest i na tym polega posiadanie charakteru, żeby mu się nie dać. Kolejny kryzys, jaki miałem to kryzys mentalny na ostatnim kole. Powiedzieli mi wtedy, ze jestem drugi i że mam 2’40 straty do lidera. I tutaj decyzja, którą musiałem podjąć – walczyć czy nie. Bez bicia przyznaję, ze pierwszy odruch był zachowawczy – 2 miejsce, czas dobry – już wiedziałem, że złamię 10:30, ukończony IM – po co się zarżnąć.
Ale diabełek kusił. Jak jeszcze po nawrocie zaczynającym ostatnie koło ktoś krzyknął, że już tylko 2′ to nacisnąłem. Problem polegał na tym, ze nie wiedziałem kogo ścigam i kiedy mam wyłączyć szybki bieg i bronić 1 pozycji, ale na nawrocie ktoś pyta, czy to ty jesteś na 2? Więc odpowiadam – to ja. Więc sie zorientowałem, że to już. I wygrałem.

Na mecie dowiedziałem się, że ten, który był przede mną, to Jacek Gardner ? zeszłoroczny zwycięzca tego wyścigu, za sobą zostawiłem też zeszłorocznego Mistrza Europy w Ironmanie.

Wracając do trasy, ostatnie 2,5 km to szok. Gratulacje po trasie od innych zawodników – super dziękuję i wielkie zaskoczenie organizatorów, którzy dają mi medal a szarfę z napisem meta – co ją miałem przeciąć wbiegając na metę biorę sobie po zawodach na pamiątkę, bo z tego wszystkiego nie zdążyli jej założyć.

Co człowiekowi kołacze się w głowie podczas 10 godzin zawodów? Słyszałem, że tego typu pytanie jest szczególnie głupie, i że często odpowiedź na nie to ?nic?. Niemniej jednak, nie mogę się powstrzymać?

Co się kołacze? W trakcie pływanie kołacze się przede wszystkim: dłuuuugie płynne ruchy, nie podpalaj się, niech sobie płyną, jeszcze 3 koła, jeszcze 2, gdzie jest kurcze ta bojka itd.)
Na rowerze jest nuda, więc przez cały czas słuchałem radia. Jechałem w stroju, który ma kieszenie z tyłu, więc wsadziłem komórkę i miałem słuchawkę w uchu. Ale myśli, jakie mi towarzyszyły przede wszystkim to: Boże niech nie strzeli mi guma.
Na bieganiu (wiedziałem już, ze jest dobrze) zastanawiałem się jak zaskoczyć ludzi w firmie, w której pracuję wynikiem. Ale dla mnie bieg to był luz. Euforia

Czy w czasie zawodów było coś szczególnego, coś co zaowocowało takim, a nie innym wynikiem?

Plan i realizacja planu. Wszystko miałem przećwiczone. Wszystko. Płynąłem w odpowiednim tempie, jechałem nie szybciej niż na szybszych treningach, miałem przygotowane odżywki, które mi podchodziły – sprawdziłem na treningach, piłem to, co mi smakuje i podchodzi – przygotowałem 6 litrów własnych płynów trochę wyglądało to tak, jakbym włączył start i działo się to poza mną. Jakby był słabszy wiatr bez problemów złamałbym 10 godzin. Pogoda za to do biegania dla mnie akurat była idealna – zimno i wiatr.

Wierzyłeś że możesz wygrać? Albo inaczej ? stawiałeś sobie taki cel, czy wynik przerósł oczekiwania?

W ogóle nie brałem tego pod uwagę brania udziały w tych zawodach w kontekście miejsca. Na Mistrzostwach Polski w 1/2 IronMan byłem siedemnasty. 2 lata temu, w tym roku dwudziesty pierwszy,  więc znałem swoje miejsce w szeregu. Ale po pływaniu żona krzyczy ?jesteś 10?, po rowerze krzyczy ?jesteś 7?, a w biegu to juz ich miałem. Triathlon ma to do siebie, ze miejsce zależy nie tylko od tego jak ty biegniesz, ale jak szybko odpadają inni ;)

Pierwsza myśl za metą?

Ależ ich wszystkich w firmie zaskoczę!

Co dalej?

Chciałbym wystąpić w Mistrzostwach Świata na Hawajach w moje 40 urodziny. Żeby jednak to zrobić, trzeba wystąpić w oficjalnych zawodach federacji IRONMAN (www.ironman.com) i uzyskać kwalifikacje. Z takim czasem jak w Borównie koło Bydgoszczy, kwalifikacje bym dostał.

A zatem powodzenia na Hawajach za dwa lata!

Start do wyścigu, o którym opowiadał Marcin, możecie obejrzeć tutaj.  Początek biegu ? tutaj. Informacje w mediach o wyścigu: tutaj oraz tutaj.

Meta ? gdzie nie zdążono nawet rozwiesić wstążki dla niespodziewanego zwycięzcy, wyglądała tak:

Udostępnij:

Info o nowych wpisach

https://www.facebook.com/HR-ma-znaczenie-139469166081408/

O mnie


Nazywam się Michał Zaborek i od czasu do czasu piszę tu o trendach, biznesie, rozwoju ludzi, kulturze organizacyjnej, efektywności firm, zespołów i jednostek, o pracy i karierze. Zawodowo pełnię funkcję prezesa zarządu House of Skills, czołowej polskiej firmy doradczo szkoleniowej. To o czym tu pisze, w znakomitej większości po prostu mnie interesuje. :)

Archiwum bloga

Kategorie

  • Badania (32)
  • Bez kategorii (8)
  • Ciekawe firmy (2)
  • Ciekawe miejsca (38)
  • E-learning (8)
  • Edukacja (20)
  • Efektywność indywidualna (48)
  • HR (63)
  • Humor (7)
  • Inne (33)
  • Innowacyjność (17)
  • Kariera (14)
  • Książki (33)
  • Kultura (11)
  • Marketing (7)
  • Prezentacje (13)
  • Psychologia (12)
  • Sprzedaż (3)
  • Travels (3)
  • Trendy (66)
  • Wywiady (16)
  • Zarządzanie ludźmi (18)
  • Zespoły i praca zespołowa (22)

!Linki polskie

  • Aksamitna Arena
  • Na kawie
  • Osoby zasoby

Linki angielskie

  • Ben Casnocha
  • Ben Horowitz
  • Bob Sutton
  • BPS Research Digest
  • Elearnspace
  • Elliott Masie
  • Fistful of Talent
  • Freakonomics
  • Greg McKeown
  • Indexed
  • Marginal revolution
  • Penelope Trunk
  • Seth Godin
  • Study Hacks
  • TLNT

Popularne posty

120. Lumosity. Wytrenuj swój mózg.

30 sierpnia 2011

105. Po zdjęciach ich poznacie, czyli dobre foto do cv

28 marca 2011

92. Zespoły po polsku

8 grudnia 2010

81. Crowdspring w praktyce

11 września 2010

44. Blogi, które powinieneś dodać do ulubionych ? według Inc.com

16 listopada 2009

Tagi

360 Apple ben casnocha ciekawe blogi cv e-learning e-learning bootcamp e-learning w Polsce HR HR ma znaczenie Innowacje kariera konferencja kultura narodowa Marcin Konieczny Marek Hyla MBA Michał Zaborek motywacja naked company narzędzia web 2.0 ocena 360 ocena pracownicza praca zespołowa prezentacja Prezentacje psychologia pozytywna rekrutacja rozwój ludzi samorozwój spotkania studia studia MBA Tim Ferris Trendy trendy HR trendy na rynku szkoleń trendy szkoleniowe trendy w HR trendy w rozwoju ludzi trendy w rozwoju pracowników Web 2.0 Zarządzanie ludźmi zarządzanie zespołem życiorys

© 2020 copyright HR MA ZNACZENIE // Wszelkie prawa zastrzeżone