Przypadkiem natrafiłem na bloga pt. „Health Money Success„. Trochę złośliwie, ale brakuje mi jeszcze „Stay young” w tytule ;). No ale do rzeczy – na owym blogu jest ciekawy zestaw 50 najlepszych / najpopularniejszych blogów o samorozwoju. Lista (subiektywna) jest tutaj.
I tak sobie myślę, patrząc na ten zestaw, czytając niektóre z tych stron, mając świadomość mega-sukcesu niektórych z autorów, że:
-
Od strony autorów – żeby zostać blog-celebrity, czyli kimś bardzo znanym, nie trzeba być znanym wcześniej. Nie potrzebujesz kontraktu z wydawnictwem, znajomości w tych czy owych kręgach. Potrzebujesz chęci, internetu, wytrwałości i kilku innych, dostępnych w każdym z nas rzeczy, o których na pewno przeczytacie na dowolnej z tych stron. Dla niektórych trend jest odwrotny – od bloggera do np. autora bestsellera, takiego jak np. ten.
-
Od strony czytelników – dostajemy wiedzę za darmo – wystarczy wejść, czytać (i… stosować, hihi). Wybór jest coraz większy, część autorów tych stron, to profesjonalni bloggerzy, którzy żyją z tego co robią, dając ludziom swoją wiedzę bezpłatnie.
-
Taki zalew stron o danej tematyce (tu efektywność osobista jest tylko przykładem), może z jednej strony wzbudzić pytanie „czy one wszystkie nie są o jednym i tym samym”? Z drugiej jednak – każda różni się formą. Daje to możliwość wybrania dla siebie tego, co przemawia, tego, kto pisze „pod nas”. Oraz tego, z kogo wirtualnym przekazem „zaprzyjaźnimy” się najbardziej.
-
Lista prezentuje sukcesy. Inną sprawą jest, że „Never before have so many people with so little to say said so much to so few„. Na każdego super-hiper-bloggera przypada dziesiątki tysięcy tych, którzy nie osiągnęli za wiele. Tu chyba rozkład normalny jest przesunięty nieco w prawo (ale mówię to na zasadzie li tylko intuicji).
Z tego ciekawego zestawu czytuję regularnie dwa, całkiem przypadkiem, dwa pierwsze: Steve Pavlina oraz Zen Habits. Polecam.