Przeczytałem wczoraj w moim ulubionym ?Dużym Formacie? artykuł o tym, co ludzie robią w pracy, gdy nie pracują. Mówiąc wprost, należałoby to nazwać ?sposobami obijania się w godzinach pracy?. Niektóre z podanych tam przykładów są ekstremalne (chodzenie na grzyby, na plażę, do spa, czytanie książek w toalecie) i dla więszkości z nas niewykonalne. Bo kto ma plażę albo las przy biurze?
Chciałbym jednak wyraźnie oddzielić kwestię ?obijania się?, dawniej znaną jako ?bumelanctwo?, od przerw w czasie dnia pracy. Zdecydowanie nie popieram tego pierwszego, a przyczyn takiego podejścia upatruję w słabej motywacji do pracy (było to zresztą poruszane jakiś czas temu – tutaj). Dla odmiany kwestia robienia sobie przerw, ich ilości czy sposobu wykorzystania tego czasu może być pozytywna – zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy.
Postawą pracownika z drugiego końca skali będzie typ, który po przyjściu do pracy świata poza nią nie widzi. Z obawy przed szefem bądź presją czasu nie wstaje z fotela przez 8 (albo i więcej) godzin, respektując z musu jedynie przerwy dyktowane fizjologią własnego organizmu. Najczęściej takie zachowania widzi się u praktykantów, pracowników na okresie próbnym, albo po prostu w początkowym okresie pracy. Celem takich osób jest dobre wypadnięcie w oczach szefa i kolegów. O ile szef zwykle nie ma nic przeciwko, to cała reszta jest już dyskusyjna. Sympatię kolegów z pracy trudno uzyskać, gdy człowiek nie zaangażuje się w ?codzienne? dyskusje z nimi, połączone ze wspólnymi posiłkami. Do tego mogą dojść problemy zdrowotne. Najbardziej narażone organy to kręgosłup, oczy i? psychika. Ludzki kręgosłup nie jest przystosowany do długotrwałego przebywania w pozycji siedzącej, a oczy nie przepadają za długim wpatrywaniem się w bliskie rzeczy (jak monitor czy dokumenty na biurku). Będą boleć. A dlaczego psychika? Bo będąc skoncentrowanym tylko na zadaniach biznesowych, ograniczając kontakt z kolegami do niezbędnego minimum, czy stresując się nadmiernie zadaniami łatwo doprowadzić do błyskawicznego wypalenia zawodowego!
Oprócz zdrowia styl pracy wpływa także na efektywność. Przedstawiony powyżej sposób wbrew pozorom nie przyczynia się do lepszego wykonania zadań. Przeprowadzono wiele badań, na podstawie których jednoznacznie stwierdzono, że przerwy w pracy i skierowanie myśli przez jakiś czas w zupełnie inną stronę pozwala po przerwie kontynuować pracę z większą efektywnością. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej o empirycznych dowodach, polecam książkę „Work to Live” Joe Robinsona.
Dodatkowym benefitem przerwy w pracy i ?przejścia się? po firmie jest prosty fakt ? że w ten sposób możemy zebrać informacje, co się aktualnie dzieje w biznesie i w naszej firmie. To nieformalna alternatywa wobec tablicy ogłoszeniowej (wydarzenia w firmie) i kilkunastu maili (sprawy biznesowe) w skrzynce odbiorczej.
Użyteczność przerw w pracy została zauważona przez ustawodawcę, gdyż kodeks pracy gwarantuje nam 15-minutową przerwę, o ile dzienny czas pracy przekracza 6 godzin. Dopuszczalna jest też możliwość, że pracodawca ?da? pracownikom przerwę o długości do 60 minut, która nie będzie wliczana w czas pracy. Trzeba ją więc odpracować. W dodatku w większości firm, które ją stosują, nie można z niej zrezygnować. Moja sugestia jest więc następująca: wykorzystajcie w pełni daną na obiad przerwę, a podczas niej nie rozmawiajcie o pracy!
Dodatkowo w kodeksie pracy przewidziane są jeszcze przerwy związane ze specyfiką różnych zawodów, jednak ogółu to nie dotyczy. Pozostałe widywane w życiu przerwy są nieoficjalne – np. palacze z własnej inicjatywy biorą sobie dodatkowy wolny czas na ?dotlenienie?. W zależności od kultury organizacyjnej firmy w zwyczaj weszły także przerwy na kawę, herbatę czy drugie śniadanie. Nie da się również nie zauważyć coraz popularniejszych przerw, które pracownicy robią sobie na żeglowanie w otchłani internetu, bądź granie w internetowe gry. Są nawet badania, które dowodzą, że oderwanie się od obowiązków i 10 minut w ciągu dnia spędzone na grach sieciowych wpłynie na zmniejszenie stresu oraz poprawę koncentracji. Mam jednak problem z tym badaniem o ?e-przerwach? (w oryginale ?e-breaks?) ? zostało ono zamówione przez firmę produkującą gry internetowe. Co ciekawe, przebadani przyznają, że o ile chwila spędzona na filiżance kawy jest akceptowana przez szefa, podczas gdy pięciominutowy wypad do internetu spowoduje grymas na jego twarzy. Mimo to 71% badanych przyznaje, że gdy ma możliwość, surfuje w sieci!
A czy u Was przerwy w pracy korzystnie wpływają na efektwyność? Jak często je robicie?