Serwisów społecznościowych jest wiele. Większość Polaków ma konto na naszej klasie, młodzież realizuje się na gronie, starsza młodzież na facebooku. Jednak oprócz tych serwisów o przeznaczeniu ogólnorozrywkowym są też i takie, które mogą odegrać jakąś rolę w życiu zawodowym. Największym na świecie serwisem społecznościowym o charakterze biznesowym jest linkedin.com ? ma ok. 50 mln użytkowników (z czego 11 mln to Europejczycy) z 200 krajów. O co w nich chodzi? W skrócie o to, aby zamieścić swój profil (zawierający głównie miejsca pracy i stanowiska w całym swym życiu zawodowym), odszukać znajomych i połączyć się z nimi. Oprócz tego dochodzą możliwości czytania i udzielania się na forach dyskusyjnych, od tych skupiających pracowników jednej firmy, po te skoncentrowane na jakiejś części biznesu. Np. jest ponad 3 tysiące grup dotyczących rekrutacji. Na forach można zadać pytanie nurtujące nas akurat w pracy. Odpowiedzi potrafią być naprawdę sensowne i wnoszące świeże spojrzenie na temat. Trzeba tylko pamiętać, by przy okazji nie zdradzić czegoś o swojej firmie, czego konkurencja nie powinna wiedzieć. Bo przecież dostęp do tego, co napisaliśmy, mają wszyscy? Fora dyskusyjne są dla mnie jednym z największych atutów linkedin. Dodatkowym jest aspekt towarzyski ? możliwość trzymania w jednym miejscu kontaktów do znajomych ze studiów, z poprzednich firm, etc.
Polskim odpowiednikiem linkedin jest goldenline.pl. Główna różnica to oczywiście obowiązujący język polski, a przez to znacznie większa popularność u Polaków pracujących poza wielkimi korporacjami i poza stolicą. Także grupy dyskusyjne są bardziej zróżnicowane ? obejmujące też tematy pozabiznesowe, np. o wynajmie mieszkań, dla smakoszy sushi, miłośników zamków, czy zespołów muzycznych.
Serwisy tego typu otworzyły zupełnie nowe perspektywy przed niektórymi grupami społecznymi. To chyba headhunterzy mają z nimi najbardziej uproszczoną robotę ? szukając najlepszego kandydata nie muszą już wykonywać setek telefonów, ale na dobry początek wpisują odpowiednie słowa kluczowe w wyszukiwarkę, a potem już tylko wysyłają zachęcający opis stanowiska i czekają na odzew. I to działa – sam znam przynajmniej kilka osób, które w ten sposób zostały ?odnalezione? przez nową pracę.
O roli wyżej wspomnianych serwisów najlepiej świadczy fakt, że w większości znanych mi firm natychmiast po przyjściu maila o zatrudnieniu nowego pracownika, ?starzy? sprawdzają jego historię przy pomocy tych serwisów. A jeśli go tam nie znajdą ? w ludzkie umysły wkrada się konsternacja: czyżby nowy miał coś do ukrycia?