141. Prezentowanie nago daje lepsze efekty
Z racji tego, że jeszcze są wakacje i w mediach sezon ogórkowy, postanowiłem tytułem dopasować się do rozluźnionych obyczajów typowych raczej dla pism plotkarskich niż poważnych publikacji. Nie bez kozery jednak ta nagość i prezentowanie w jednej linii. Oba tematy łączą się w tytule książki „Naked presenter” (tytuł polskiego wydania – „Prezenter bez tajemnic”), którą napisał Garr Reynolds – ten sam co recenzowane już wcześniej „Prezentacje Zen”. Z książką męczyłem się przez kilka tygodni, ale nie tyle z powodu jej nieprzystępności, co raczej nawału innych obowiązków. Jej lektura jest warta rozważenia na samym początku przygody z prezentacjami, natomiast w praktyce jest tak, że często najpierw bierzemy się za doskonalenie umiejętności obsługi PowerPointa i doskonalenie czytelności slajdów, a dopiero później zastanawiamy, co właściwie zrobić by odnieść lepsze efekty prezentując te slajdy żywym ludziom.
A teraz czas na kilka luźnych myśli zebranych z książki. Ta forma recenzowania ma już swoją tradycję na naszym blogu, a tradycję warto przecież pielęgnować.
1. Celem prezentacji nie jest przekazanie informacji – to można osiągnąć kilkoma innymi, bardziej stosownymi metodami (np. pisząc książkę albo artykuł) – ale raczej przekonanie słuchaczy do czegoś, w co wierzymy. Jeśli tak podejdziemy do sprawy, dużo łatwiej podczas wystąpienia okazać prawdziwą pasję dla głoszonej sprawy. A tylko wtedy jest szansa na przekonanie odbiorcy. Na początku przygotowań do prezentacji trzeba więc starannie przemyśleć nasz prawdziwy cel wystąpienia. Przyznany odgórnie temat może być całkiem niewyróżniający się, np. „wyniki sprzedaży w I półroczu 2012”, tymczasem ta jedna myśl przewodnia, którą chcemy zarazić słuchaczy, może być zupełnie inna, np. „są duże powody do optymizmu, bo nowo wprowadzony produkt X sprzedaje się znacznie lepiej niż przewidywaliśmy”.
2. Tytułowa nagość to – mocno upraszczając – usunięcie barier, które mogą przeszkadzać w dialogu z odbiorcami. Mogą to być np. czytanie notatek, stanie na mównicy, brak kontaktu wzrokowego, używanie żargonu niezrozumiałego dla (części) odbiorców itp. Ta nagość ma pomóc w dobrym porozumieniu ze słuchaczami i otwarciu ich na argumentację prowadzącego spotkanie;
3. Prezentacja będzie znacznie bardziej efektywna, jeśli przekształcimy ją w rozmowę z publicznością, a nie tradycyjnie – jak występ, podczas którego jedna osoba mówi, a reszta słucha. Definicja rozmowy zakłada interakcję stron – czego zazwyczaj w prezentacjach brakuje, a co może bardzo pomóc. Przykłady interakcji: gry, dyskusje w podgrupach, głosowanie, ochotnicy na scenie, pytania do publiczności.
4. Podczas prezentacji nie ma obowiązku korzystania z pomocy technicznych (jak rzutnik i komputer)! Częściej niż jest to praktykowane warto pozostawić laptopa w torbie i przejść z publicznością przez temat w tradycyjny, analogowy sposób. Jeśli zdecydujemy się użyć elektroniki, to ważne, aby rzeczywiście wnosiła ona coś do naszego przekazu i pozostawała w tle, pierwszy plan rezerwując dla człowieka.
5. Nigdy specjalnie nie miałem czasu ani energii, by przećwiczyć prezentację. Zawsze wolałem do ostatniej chwili wyszukiwać nowe fakty, ciekawostki, czy dopracowywać slajdy. Zawsze miałem w związku z tym wyrzuty sumienia, a tu książka przychodzi mi w sukurs. Mianowicie autor twierdzi, że wszelkie próbne prezentacje mogą wpłynąć na to, że właściwe wystąpienie będzie zbyt sztuczne. Tymczasem znacznie ważniejsza dla odbiorców jest naturalność i spontaniczność. Wrażenie sztuczności (towarzyszące często perfekcyjnemu przygotowaniu) nie jest aż tak przekonywające jak naturalność i świeżość połączona z pasją.
6. W dzień prezentacji warto przybyć wcześniej na miejsce z kilku powodów.
- Przede wszystkim względy logistyczne, tj. zadbanie o to, by w miejscu prezentacji wszystko było przygotowane pod nasze potrzeby. W moim przypadku przejawiło się to tak, że podczas dużego kongresu miałem zaplanowaną prezentację wczesnym popołudniem. Przyjechałem kilka wystąpień wcześniej i przysłuchując się kolejnym występującym doszedłem do wniosku, że nie chcę – tak jak oni – być uwiązanym do mównicy. Wobec tego poprosiłem o zorganizowanie dla mnie mikrofonu bezprzewodowego, żebym mógł dowolnie poruszać się po centralnej części sali. Udało się perfekcyjnie, dzięki czemu uzyskałem o wiele lepszą siłę przekazu niż pozostali mówcy tego dnia.
- Drugi powód, by być wcześniej, to możliwość przebywania wśród ludzi, którzy niedługo będą stanowili nasze audytorium. To bezcenna szansa lepszego poznania słuchaczy, lepszego zrozumienia ich oczekiwań czy nawet podchwycenia jakichś ciekawych stwierdzeń, które mogłyby zostać użyte podczas samej prezentacji
7. It’s not about numbers, it’s about what numbers mean. Często przywiązujemy się do danych liczbowych, które w naszej opinii są arcyważne i przytaczamy je słuchaczom. Równie często zapominamy, by je na wylot prześwietlić – ale nie mówiąc skąd się wzięły czy jaka była badana próba – ale co z nich wynika. Zalecenie to brzmi bardzo prosto, ale niezwykle rzadko jest prawidłowo stosowane. Tak więc jeszcze raz, po polsku – mówienie o cyfrach nie wystarczy – ich interpretacja jest jeszcze ważniejsza.
Polecam też poniższe wideo z występu autora książki na konferencji TED.
bardzo słuszne spostrzeżenie, o treści nie wyglądzie
i ciekawe wskazówki