Mamy początek roku, a nawet dekady, czas zatem już tradycyjnie na publikację dotyczącą trendów w rozwoju pracowników.
Przygotowujemy takie zestawienie już od wielu lat. W tym roku miałem przyjemność pracować nad nim z Joanną Domeradzką oraz Katarzyną Marszalik. Przekopaliśmy liczne badania, zestawienia, raporty. Wróciliśmy myślami do kilkunastu konferencji na których byliśmy i do notatek i relacji z nich. I wreszcie, co najważniejsze – sięgnęliśmy do naszych bezpośrednich doświadczeń realizowania licznych projektów rozwojowych – zarówno w naszym kraju, jak i, co zdarza nam się coraz częściej, poza nim.
Uporządkowaliśmy wnioski i przystąpiliśmy do pisania. Efektem jest niezwykle zgrabny raport. Otwiera go trend związany z tym, że dziś, niezależnie od formy zatrudnienia, w centrum zainteresowania firmy powinni być jej pracownicy. Nie można oczywiście zapominać o klientach, ale brak spójnego i partnerskiego podejścia do swoich ludzi skutkował będzie co najmniej niższym zaangażowaniem, a wysoce prawdopodobnie także – szeregiem innych, mało przyjaznych zjawisk. To dobrze, bo praca to dla wielu ludzi ogromny obszar w życiu, i ma znaczenie, w jakim otoczeniu i jakości relacji wykonujemy to, co powinno mieć sens – bo to także staje się coraz istotniejsze.
Po wpisie AI, czyli o co chodzi ze sztuczną inteligencją miałem zamiar napisać o wpływie rozwoju AI na obszar HR. Tymczasem gdy wgłębiałem się w temat, to doszedłem do wniosku, że warto w pierwszej kolejności rzucić okiem na to zjawisko w szerszej perspektywie – czyli na to, jak AI może wpłynąć na naszą, polską gospodarkę.
Najpopularniejsza obawa związana z AI dotyczy zabierania miejsc pracy. W skrócie, chodzi o to, że ludzie zostaną zastąpieni przez maszyny – i staną się niepotrzebni, a przez to bezrobotni. To duże uproszczenie, bo zmiany technologiczne działy się na przestrzeni ostatnich setek lat (a na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu znacznie przyspieszyły) i każdym nowym wynalazkom, które upraszczały i zastępowały prace ludzi towarzyszyło tworzenie się nowych dziedzin, które generowały miejsca pracy. Luddyści się pojawiali, ale przegrywali – z czasem i z postępem.
Podobnie będzie z AI. Jest tu tylko jedno 'ale’ i to duże. Takie ALE. Aktualne i przyszłe zmiany wiązać się będą z rozkwitem nowych dziedzin gospodarki, w których zapotrzebowanie będzie, a i owszem – ale na wysoko wykwalifikowany personel. Praca łatwe, powtarzalne – również te umysłowe, będą zastępowane przez maszyny – zatem w przysłowiowej „biedzie” (czasem dosłownie) będą ci, którzy w nowym otoczeniu się nie odnajdą – ze względów kompetencyjnych. Nie jest i nie będzie to proces szybki, ale jego wpływ będzie szeroki. Następstwem będzie postępujące rozwarstwianie się dochodów i podziały – które z wielu innych względów obserwujemy już dzisiaj na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Sztuczna inteligencja prowadzi już nie tylko do zastępowania przez maszyny prac manualnych, prostych (to działo się od dziesięcioleci, jeśli włączymy roboty „na produkcji”), ale – co jest nowe – do zastępowania prac umysłowych. Ważnym punktem na mapie zmian i dobrym przykładem w tej dyskusji są centra usług wspólnych (SSC i BPO). W Polsce działa ich już ponad 1000, zatrudniając grubo ponad 250 tys. osób. Nasz kraj stał się potentatem w tej gałęzi gospodarki, oferując relatywnie niskie koszty pracy, stabilność otoczenia oraz dobrze wykształconą siłę roboczą. Spora część działań firm w tym sektorze dotyczy prac umysłowych ale relatywnie prostych i powtarzalnych (poza ośrodkami rozwojowymi R&D oraz sektorem usług wspólnych IT). Jednocześnie, centra te operują bardzo dużymi zbiorami danych, procesując multum operacji. Oznacza to, że praca wykonywana dzisiaj przez ludzi, doskonale nadaje się do automatyzacji i zastępowania przez inteligentne algorytmy. Może jeszcze nie dzisiaj, ale już jutro – to niedalekie jutro, tak. Nie oznacza to, że firmy tego typu znikną z naszego kraju, ale średnie zatrudnienie w każdej z nich może – i będzie w przyszłości spadać, właśnie w związku z rozwojem AI.
Zagadnienie wpływu rozwoju sztucznej inteligencji pojawia się już na radarach różnorodnych analiz i badań. Są przewidywania (patrz ten raport McKinsey i jego świetne streszczenie dostępne tutaj), które wskazują na to, że w wyniku rozwoju AI, 49% czasu pracy w polskiej gospodarce może zostać zautomatyzowana, do roku 2030. 49% to połowa, a 2030 jest naprawdę tuż za rogiem. ;-)
Polska i kraje naszego regionu są ewenementem, w związku z rosnącym znaczeniem w gospodarce tzw. zadań kognitywnych, nierutynowych. Więcej można przeczytać o tym w raporcie „Jak technologia zmienia charakter pracy? Polska na tle EU” (pełny raport tutaj a najważniejsze wnioski pod tym linkiem). Polecam grafikę na tej powyższej stronie, prezentującą główne wnioski z raportu. Jej zmniejszona wersja poniżej.
Mimo, iż w naszym kraju rośnie udział zadań nierutynowych, wymagających wysokich kwalifikacji, to pod względem robotyzacji w przemyśle, jesteśmy daleko za średnią UE. Bardzo słabo jest z wykorzystaniem technologii – raport wskazuje, że 57% pracowników rutynowych nie potrafi wykorzystywać nowoczesnych technologii do rozwiązywania problemów zawodowych. Wartość kapitału technologicznego w naszym kraju raport określa na jedynie 25% średniej krajów Europy Zachodniej. To jest, niestety, dramat, choć ta sytuacja wcale nie jest jednorodna. Są branże, na co wskazują autorzy raportu „Polska jako cyfrowy challenger”, w których poziom cyfryzacji jest u nas powyżej średniej w regionie CEE – takie jak logistyka i finanse.
Z natury daleki jestem od pesymizmu, ale szkoda, że szeroko rozumiana narracja społeczna – wychodząca z mediów i różnych-ważnych-ośrodków, od wyżej wymienionych tematów, które dotyczyć będą nas wszystkich, jest bardzo daleka, ma inne punkty zainteresowania i koncentracji. Autorzy wspomnianego powyżej raportu McKinseya prognozują dwa scenariusze rozwoju naszego kraju. W optymistycznym, stajemy się cyfrowym tygrysem regionu. W pesymistycznym, dryfujemy sobie powoli w górę, ale powoli – i wolniej niż liderzy. Oby ziścił się scenariusz optymistyczny, ale… wydaje mi się on mało realistyczny.
Z nieco innego kąta na zagadnienie konkurencyjności naszej gospodarki patrzy dr. Maciej Grodzicki. W tym niezwykle ciekawym wywiadzie przedstawia on w bardzo obrazowy sposób miejsce naszego kraju w globalnym łańcuchu wartości. Przyrównuje Polskę do sprawnego, terminowego i sumiennego robotnika przy taśmie montażowej. Same pozytywne cechy… ale jednak jest to robotnik. I mimo wyraźnego postępu, jaki się utrzymuje, do najbogatszych krajów świata wciąż nam daleko – i wedle słów doktora, to się nie zmieni – bo kraje rozwinięte także idą naprzód. To nasze miejsce jest trudne do zmiany, z uwagi na rosnącą specjalizację i silną sieć powiązań globalnych. Przyszłość? Poza tym, że nie wiadomo ;-), to rozmowa z dr. Grodzickim przedstawia dwa scenariusze: nasz powolny rozwój w dotychczasowym modelu „montera” albo… bolesną stratę, gdy zastąpią nas inni, tańsi – np. kraje afrykańskie lub… właśnie sztuczna inteligencja. Ciekawą perspektywą jest tu rola możliwego kryzysu gospodarczego, który paradoksalnie może być katalizatorem dla skokowych zmian w technologii i światowej gospodarce. Wszystko to doprowadzi do znacznie silniejszego wykorzystania AI. Wspomnianą rozmowę z dr. Grodzickim polecam gorąco, jest znakomita.
Dziś wpis gościnny, którego autorem jest Iwona Wieczorek.
Rynek e-learningu w Polsce funkcjonuje na styku
dwóch obszarów: szkoleniowego, gdzie ogromne znaczenie przywiązujemy do
merytoryki i sposobu jej podania (m.in. mechanizmów angażujących uczestników)
oraz technologii, która – chociaż w funkcji wsparcia – ogrywa tutaj fundamentalną
rolę. W e-learningu to właśnie sposób połączenia tych dwóch obszarów decyduje o
sukcesie rozwiązania.
Budowa skutecznych rozwiązań e-learningowych wymaga specyficznych
kompetencji i umiejętności. Zacznijmy od pomysłu wdrożenia e-learningu w
organizacji. Teoretycznie wszyscy wiemy, że wdrożenie e-learningu to po
prostu zmiana, którą trzeba w firmie odpowiednio zakomunikować
i przeprowadzić. Temat ten powraca w moich rozmowach z klientami
jak bumerang. Niejednokrotnie klienci są zdziwieni tym, że pomimo
wdrożenia e-learningu już kilka miesięcy wcześniej, czy nawet lat, e-learning
wcale nie stał się jedną z wiodących metod szkoleniowych w firmie
i nadal funkcjonuje na peryferiach obszaru rozwojowego w organizacji.
Często też spotykam się z sytuacją, w której wdrożenie platformy jest
rozumiane jako wdrożenie e-learningu. A przecież nic bardziej mylnego! Wdrożenie
e-learningu to proces poprzedzony szczegółową analizą w kilku kluczowych
obszarach: potrzeby biznesowej wynikającej z pojawienia się problemu, jego
rozwiązania, analizy odbiorców i interesariuszy czy partnerów projektu. To
także określenie mierników sukcesu, czyli określenia po czym poznamy, że
projekt wdrożenia idzie właściwym torem. Jest to również odpowiedź na pytanie o
to, jakimi zasobami dysponujemy, również finansowanymi i z jakim ryzykiem możemy
się mierzyć w projekcie.
Kolejnym kluczowym obszarem jest metodyka
e-learningu. Aby
szkolenie e-learningowe było skuteczne nie wystarczy jedynie umiejętność
składania ekranów w narzędziu Articulate, czy jakimkolwiek innym. Trzeba
wiedzieć jak przygotować materiał źródłowy, jak go podzielić na to, co ważne i
uzupełniające, jak skonstruować każdy ekran, tak by użytkownik skupił się na
treści, a nie na obsłudze interface’u szkolenia. Jakich mechanizmów
angażujących należy użyć, by skupić uwagę odbiorcy przez całe szkolenie? To
właśnie metodyka,
która odpowiada też na pytania, jak to jest z motywacją do nauki u osób
dorosłych, po co i jak się uczą? I jak w planowaniu procesu zdalnego
uwzględniać przyzwyczajenia użytkowników i warunki, w jakich szkolenie będzie
uruchamiane. Metodyka, to także umiejętność zastosowania podstawowych
postulatów e-learningu oraz identyfikacja persony szkoleniowej czyli świadome
dopasowanie sposobu prezentacji treści do profilu odbiorcy.
Istotną rolę w metodyce odgrywa koncepcja szkolenia i scenariusz – kluczowy element kursu, jego fundament. Na jego podstawie powstaje szkolenie, warto więc – przynajmniej w początkowym etapie przygody z e-learningiem dokładnie zaplanować stworzenie takiego dokumentu. Jeszcze nie widziałam dobrego szkolenia e-learningowego przygotowanego na podstawie kiepskiego scenariusza.
Kolejne wyzwania, przed którymi stoimy to umiejętność tworzenia kursów w narzędziach authoringowych. Znając wytyczne metodyki e-learningu, bazując na rozpisanym scenariuszu developer ekran po ekranie buduje szkolenie. Kursy realizowane w różnych standardach – od expressu po szkolenia premium wymagają niekiedy naprawdę doskonałych umiejętności pracy z narzędziem i doświadczenia w budowaniu mechanizmów szkoleniowych. Do tego dochodzi także umiejętność zarządzania platformą szkoleniową, na której szkolenia są udostępniane uczestnikom procesu.
Osobnym tematem jest umiejętność budowy procesów
blended learningowych, czyli przeprowadzenie projektanta szkoleń przez tematy związane z
mechanizmami uczenia się dorosłych, określanie celów szkoleniowych i metod
pozyskiwania informacji na ich temat, doboru narzędzi i formatów szkoleniowych, zarówno tradycyjnych jak i
elektronicznych oraz wdrożenie wiedzy do praktyki biznesowej.
Jako dostawcy usług rozwojowych stoimy więc przed wyzwaniem nadążania za zmieniającymi się wymaganiami, co wymaga od nas ciągłego doszkalania i trzymania ręki na pulsie, szczególnie, że technologia zmienia się coraz szybciej. Odpowiedzią na te zmiany jest doroczny festiwal warsztatów e-learningowych, organizowany w ramach piątej już edycji E-learning BootCamp. To wydarzenie edukacyjne – jedyne takie w branży e-learningu – które przekrojowo traktując wyzwania stawiane przed specjalistami e-learningu, dostarcza praktycznej wiedzy w kluczowych obszarach edukacji zdalnej dla biznesu.
Podobnie jak w ubiegłych edycjach warsztaty są
pogrupowane w ramach trzech ścieżek: metodycznej, wdrożeniowej i narzędziowej.
Ścieżka metodyczna to planowanie e-szkoleń z
uwzględnieniem specyfiki kształcenia dorosłych i metodyki zdalnego nauczania,
planowanie procesów blended learning, praca z materiałami źródłowymi i pisanie
scenariuszy e-learningowych. W ścieżce są prowadzone trzy warsztaty: Metodyka e-learningu – poziom podstawowy,
Projektowanie scenariuszy e-learningowych
– praktyczny warsztat dla scenarzystów szkoleń elektronicznych i Projektowanie procesów blended.
W drugiej ścieżce wdrożeniowej można skorzystać z
warsztatu: Jak prawidłowo wdrożyć e-learning w organizacji, podczas którego wybór modelu i
wdrożenia e-learningu jest realizowany w kontekście potrzeb biznesowych firmy, a
dobór narzędzi opiera się o identyfikację kluczowych obszarów wdrożenia.
Ścieżka developerska obejmuje projektowanie
szkoleń e-learningowych w narzędziach do tworzenia kursów oraz administrację
platformą e-learningową czyli Projektowanie
efektywnych szkoleń e-learningowych w narzędziu Articulate 360 – warsztat na
poziomie podstawowym, Warsztat Articulate 360 zaawansowane
mechanizmy e-learningowe i m-learning w aplikacji Articulate 360 oraz Administracja
platformą Moodle.
Wszystkie
warsztaty są dwudniowe i są realizowane w dniach 20-31 maja 2019. Uczestnik ma
oczywiście pełną dowolność w wyborze tematu. Więcej informacji na www.e-learning.pl.
W ostatnich latach komputery nauczyły się między innymi: odróżniać przedmioty, rozpoznawać twarze, wygrywać w GO, rozdzielać efektywnie zadania pracownikom, wskazywać na najbardziej trafne decyzje z dużych zbiorów danych, rozmawiać z klientami na czacie firmowym i głosem, na infolinii. Wszystko to ma swoje źródło w zastosowaniu sztucznej inteligencji i jej „wyjścia” do świata fizycznego. Mamy do czynienia z rozkwitem mechanizmów, które dla ich użytkowników przejawiają się m. in. w supermożliwościach wyszukiwania, rozpoznawania mowy oraz co najważniejsze – uczenia się. Wszystko to dzieje się w oparciu o zadane kryteria, ze strony człowieka, ale już bazując na własnych doświadczeniach uczących się – a zatem inteligentnych, programów.
Chyba każdy z nas słyszał o tym w ostatnim czasie. Zamiennie używa się terminów AI, uczenie maszynowe, uczenie głębokie, sztuczna inteligencja, inteligentne sieci neuronowe – i ich kombinacji. To nie to samo, ale – mówiąc w uproszczeniu – chodzi o to samo.
Pomysł na to, aby algorytmy w sposobie działania przypominały ludzki mózg i procesy w nim zachodzące nie jest nowy. Wywodzi się on z połowy XX wieku (patrz prace Franka Rosenblatta i percepton). Barierą była jednak technologia i jej niewielkie możliwości – która limitowała rozwój sztucznych sieci neuronowych. Aktualny rozkwit uczenia maszynowego opartego o sieci neuronowe, który stanowi sedno sztucznej inteligencji ma swe źródła w trzech zjawiskach, które zdarzyły się w ostatnich latach. Pierwsze z nich to rozwój tzw. uczenia głębokiego, które pozwala na wyodrębnianie przez programy różnic i uczenie się kolejnych warstw tematu/problemu, zaczynając od najprostszych, najłatwiejszych – często z inicjacją i pomocą ze strony człowieka. Gdy pierwsze kryteria są już odróżniane skutecznie przez program, algorytmy wchodzą na kolejne, trudniejsze, poziomy szczegółowości – coraz głębiej (stąd nazwa uczenia głębokiego). Do takich procesów potrzebne są bardzo duże (ogromne) ilości danych. Takie zbiory stały się dostępne w ostatnich latach – i to jest drugi czynnik. Finalnym elementem układanki pt. rozkwit AI było zastosowanie do uczenia algorytmów procesorów kart graficznych. Procesory te wykonują wiele operacji jednocześnie – w odróżnieniu od tradycyjnych procesorów będących sercem komputerów. Przyspieszyło to diametralnie cały proces uczenia maszynowego, czyniąc go znacznie bardziej dostępnym i przystępnym.
Jednocześnie, jesteśmy na początku możliwości, rozwoju i wykorzystania całej tej magii. Gwałtowny rozwój technologii AI ostatnich kilku lat w połączeniu z niezwykle szerokimi możliwościami jej wykorzystania w przyszłości, powoduje ogromne zainteresowanie tematem – i nadawanie mu, zupełnie słusznie, dużej wagi – i nazwy „rewolucja”. Tradycyjnie też, w tego typu sytuacjach, wokół tematu narastają mity i roi się od uproszczeń. Media krzyczą o zabieraniu pracy ludziom (co jest bardzo dużym uproszczeniem i niekoniecznie jest prawdziwe). Wielu ludzi „interesuje się” tematem, łapiąc z niego pojedyncze wątki – i dobudowując kolejne, swoje.
Inną sprawą jest, że aktualnie rozpoczynająca się (r)ewolucja AI wykształci nowych liderów i krezusów – tych, którzy na nią postawią i będą w stanie wygrać. A poziom inwestycji, przynajmniej na dzisiaj, zanim technologia AI nie upowszechniła się i nie dała jeszcze szerokiego i taniego dostępu do zaawansowanych narzędzi, jest bardzo duży. Inwestują w nią zatem najwięksi, najbardziej bogaci oraz ryzykanci. Co oznacza, że sporo ponad 90% z nas, rozumianych jako ludzie, firmy, organizacje, ten początek fali, po prostu ominie. Ale, z drugiej strony, nie ma co narzekać. Dopadną nas kolejne fale – gdy wszystko to będzie bardziej powszechne, dostępne, prostsze w użyciu oraz tańsze. To na pewno. ;-) W ramach starego powiedzenia, o tym, że ułamek procenta ludzi rządzi światem, kilka procent patrzy im na ręce, a grubo ponad 90% nie ma pojęcia co się dzieje – warto przynajmniej znać podstawy dotyczące AI. O tym, jaki wpływ rozwój sztucznej inteligencji może mieć na HR – napiszę wkrótce.
Jeszcze chwilę o biznesie. Autorzy artykułu Collaboratgive Intelligence: Humans and AI are joining forces, wskazują… że w zderzeniu z aktualną siłą AI, zadaniem ludzi w firmach działających już z AI, jest pełnienie trzech kluczowych funkcji. Pierwsza z nich to uczenie algorytmów wykonywania poszczególnych działań. Druga, to tłumaczenie, dlaczego wnioski z decyzji AI wyglądają tak, a nie inaczej. Chodzi o to, że efekty np. podejmowania decyzji poprzez analizę bardzo dużych zbiorów danych mogą być słuszne – ale w wielu kontekstach potrzeba jeszcze wyjaśnienia ludziom „dlaczego właśnie tak” – jako, że na pierwszy rzut oka często, po prostu, nie wiadomo. Trzecia funkcja to nadzór nad właściwym i etycznym wykorzystaniu działania sztucznej inteligencji.
Autorzy tego artykułu wsparcie dla rozwoju i skuteczności AI definiują również w trzech kierunkach: wzmocnienia zdolności intelektualnych (np. przekopywanie ogromnych zbiorów danych), komunikacji z klientami i pracownikami (różnego rodzaju boty) oraz naśladowanie ludzkich umiejętności (np. wsparcie w pracach fizycznych). Autorzy, którzy powołują się na badania 1500 firm, konkludują, że największe szanse na odskoczenie konkurencji będą miały firmy, które wykorzystują AI do współpracy z ludźmi (a nie chcą jedynie zastępować proste czynności wykonywane przez ludzi) oraz… że aktualnie (stan na koniec 2018), tylko pojedyncze firmy dokonują przemodelowania procesów biznesowych, tak aby wykorzystać możliwości, jakie daje AI. Oczywiście łączy się to z dużymi nakładami, nie tylko kapitałowymi, ale też – efekty mogą być spektakularne.
I na koniec – sam termin sztuczna inteligencja oznacza dziś w praktyce coś zupełnie innego, niż potocznie myślano i nazywano jeszcze kilka, kilkanaście lat temu. Nie mówiąc już o rozumieniu, znanym z filmów sci-fi. Warto o tym pamiętać, bo to jeden z fundamentów zrozumienia tematu.
Przygotowując wpis korzystałem m. in. z informacji z artykułów:
Dla zainteresowanych, gorąco polecam poniższy webinar HBR, wchodzący w szczegóły tematu sztucznej inteligencji i możliwości jakie otwiera współpraca człowieka z AI.
Wypowiedzi dotyczą oczywiście opisywanych trendów i dają dodatkowy wymiar, mający swe źródło w praktyce oraz indywidualnych perspektywach poszczególnych osób.
Czym różni się inwestycja w ludzi od inwestycji w park maszyn? Czy lider transformacyjny, to bardziej stan, czy proces? Czy do pełnej filiżanki można nalać coś więcej? Co dzieje się gdy organizacja zarządza energią swoich pracowników głównie poprzez pryzmat swoich potrzeb? Co jest paliwem dalszego rozwoju polskiej gospodarki? Jak wpływa wielozadaniowość na naszą efektywność? Jak ma się rozwój do samoświadomości pracowników? Jak się ma autonomia i poczucie wpływu do zaangażowania w zmianę? Jakie są warunki sukcesu dla adaptive learning? Co mają emocje do wprowadzania rozwiązań digitalowych do procesów rozwojowych? Jaki wpływ na zarządy mają młode pokolenia?
Jeśli któreś z tych pytań jest dla Ciebie interesujące – zapraszam do czytania. Prezentacja w formacie slide-share, poniżej. Najlepsza widoczność – gdy oglądasz w pełnym ekranie (dwie skośne strzałki w materiale poniżej).
Nazywam się Michał Zaborek i od czasu do czasu piszę tu o trendach, biznesie, rozwoju ludzi, kulturze organizacyjnej, efektywności firm, zespołów i jednostek, o pracy i karierze. Zawodowo pełnię funkcję prezesa zarządu Konsorcjum doradczo-szkoleniowego SA, właściciela marek e-learning.pl oraz House of Skills, czołowej polskiej firmy e-learningowej i doradczo szkoleniowej. To o czym tu pisze, w znakomitej większości po prostu mnie interesuje. :-)