155. Jestem złym blogerem.
Jestem złym blogerem. Po pierwsze, nie czuję się blogerem. Nie śledzę wyników konkursów na bloga roku. Nie biorę udziału w żadnych konkursach. Piszę za rzadko. Za rzadko. Nie chcę zarobić na pisaniu bloga. Nie umieszczam reklam z prawej strony na belce, ani na dole. Z lewej też nie.
Nie chcę Ci niczego sprzedać. Nie chcę, abyś kliknęła gdziekolwiek. Nie umieszczam wyskakujących okienek z promocjami czegoś tam. Nie chcę Cię namówić na spotkanie, randkę, rozmowę o tym jak mogę Ci pomóc. Nie mogę Ci pomóc. Nie chcę Ci wcisnąć swojej książki. Piszę, bo lubię, a głównym wyznacznikiem mojej efektywności jest dostępny czas. Mam go ostatnio mało. Powód głównie jeden: studia Executive MBA, które zabierają mi większość czasu. Do tego praca, rodzina, takie tam.
Zatem same kiepskie wiadomości. Jest jednak i dobra. Nawet wyśmienita. Do grona autorów bloga dołącza mój serdeczny przyjaciel z pracy, Marek Hyla. Marek jest autorem dwóch książek, licznych artykułów i raportów, poświęconych e-learningowi i rozwojowi w miejscu pracy i nie tylko. Jestem pewien, że blog zyskuje niniejszym duży zastrzyk pozytywnej energii i wartościowych treści. Pierwszy wpis Marka – za chwilę. Aha. Marek też prawdopodobnie nie chce Ci nic sprzedać. Ani pomóc… ;)
Brakuje jeszcze „Halo, jestem blogerem i mi się należy” tzn. połączenia bloga z facebookiem i załatwiania tam prywatnych spraw, jak np. zepsuł mi się aparat(która firma mi go kupi), nieatrakcyjna oferta na telewizję cyfrową itp. ;)
Może jednak znajdziesz czas aby odpowiedzieć na pytanie, które się ostatnio zrodziło w mojej głowie. Zacząłem czytam książkę http://www.amazon.com/Intern-Nation-Nothing-Economy-ebook/dp/B009NC99SU/ i przypomniało mi się jak jakieś 2 lata temu byłem na dniu otwartym w jednej z najbardziej zyskownych firm w Polsce. Dyrektor HR przedstawiając program praktyk wakacyjnych zaznaczył, że szukają tylko najlepszych, po czym dodał, że praktyki ? są bezpłatne. No i teraz moje pytanie, czy firma ta wierzyła, że na bezpłatne praktyki(mogą się o nie ubiegać tylko osoby niemuszące się utrzymywać, co już ogranicza potencjalne grono), kiedy około połowa konkurencyjnych firm oferuje praktyki płatne, faktycznie znajdą najlepszych? A może to poszukiwanie najlepszych było tylko frazesem? A może jest to też żerowanie na desperacji niektórych studentów, podsycanych przez media donoszące o coraz większym bezrobociu wśród młodych?
Czy firmy oferujące darmowe praktyki nie liczą się z faktem bycia negatywnie odbieranymi przez studentów? Bo jak dla mnie darmowe praktyki są trochę komunikatem „Twoja praca nie jest dla nas nic warta”.
Dzięki Michał i za możliwość bycia w tak zacnym gronie i za Twoje miłe słowa.
Sprzedawać, faktycznie, przez bloga nic nie będę – chyba, że różne idee i przemyślenia. A jeśli chodzi o pomoc – to tą zawsze chętnie służę… Taki już jestem…
Cześć Adam, dzięki za komentarz. Tak, brakuje jeszcze napisania, że jestem czyimś ex ;-). Co do pytania i wypowiedzi o tym, że szukają najlepszych, to warto sobie zawsze odpowiedzieć: po co? Najlepszych do czego? Nie można mieć w firmie samych ludzi z potencjałem na CEO, bo się pozabijają, odejdą, sfrustrują. Najlepszych do poszczególnych stanowisk – to OK. Praca za darmo? Nie, dziękuję. Ja tego nie praktykuję, nie praktykowałem. Żerowanie na desperacji – niekoniecznie. Bo jeśli traktować dosłownie, to najlepsi nie są zdesperowani. W ogóle… najlepsi nie będą pracować na kogoś. ;). Uważam że praca powinna być wynagradzana. Jeśli są to praktyki studenckie, nawet symbolicznie, kilkaset złotych nawet, jeśli nie ma budżetu, ale zawsze. Mówienie o poszukiwaniu najlepszych, aby pracowali za darmo, jest dość dziwnym założeniem logicznym i zbitkiem słów…
Marek – z pomocą przesadziłem, ale całość była pewnym przerysowaniem moich intencji co do pisania tutaj. :)